sierpnia 02, 2018

Betty J. Eadie - W objęciach jasności | No ja pier...niczę.


Pamiętam, że po przeczytaniu "Dowodu" Ebena Alexandra, zaczęłam szukać książek o podobnej tematyce. Nie wiedzieć czemu, strasznie lubię je czytać, tak samo, jak oglądać takie filmy. Zawsze się wzruszam, mimo, iż nie jestem osobą religijną i z reguły takich tematów nie lubię. Zupełnie już zapomniałam o tej książce, że gdzieś tam w odmętach czytnika jest, a że rzadko czytam opisy książek, każda następna jest niespodzianką. 

No ale. Po otwarciu książki widzę jakiś wstęp, które z reguły omijam, podziękowania, które też omijam, dalej jakieś przedsłowie czy inne gunfo, które też omijam, ale zaraz, zaraz, gdzieś mi procenty umknęły. Ledwo zaczęłam i już 30%? Hola, hola, co jest grane? No to wracam i jednak czytam. Początek okropny, opowiadane przez jakiegoś lekarza, nudne to niesamowicie. Mam wrażenie, że robiono ze mnie debila, który nie zna podstawowych pojęć! Naprawdę, gdyby nie fakt, że nie porzucam książek, rzuciłabym nią, bo poczułam się, jakby ktoś mnie obrażał i miałam wrażenie, że o tym będzie cała książka :<

Eustachy podsumował temat <3 \ memgenerator.pl

Generalnie książka opowiada o tym, co przydarzyło się Betty J. Eadie, tu amż po jej operacji, którą musiała przejść w wieku 31 lat. Mówi ona o swoim doświadczeniu, o opuszczeniu ciała i spotkaniu z bogiem/jezusem, jak zwał tak zwał. Bardzo dużo mówi o swojej rodzinie, o tym, jak mocno ich kocha, jak nie umie bez nich żyć, opowiada swoją przeszłość, która dla mnie jest trochę nieistotna, bo ja czekam na to, co przeżyła! Chcę czytać o emocjach, o strachu, bólu, radości, o tym, co widziała, o tym, co się działa. Nie, że kocha męża. Fajnie, ale nie o tym miała być książka.

Będąc w stanie śmierci klinicznej, zrobiło się... argh! Nie wiem, jak to inaczej nazwać. Tylko cztam, jak to ona jest ach i och, czego to ona nie odkryła, jaka się nie zrobiła wszechwiedząca, wszechwidząca i w ogóle. Mogę zrozumieć, że jest "po drugiej stronie, spotkała boga, wyszła z ciała", ale jest to napisane tonem, który sugeruje egocentryczną nastolatkę, która wyżej sra niż dupe ma i ja pierdolę, dlaczego ja to czytam.

Jest to idealny przykład, jak jedna książka może zniechęcić do całej tematyki, moje drugie rozczarowanie tego roku, choć nie wiem, czy nie największe! Pierwsze to było "Ocaliła mnie łza" Angele Lieby. Chociaż ta jest gorsza, zdecydowanie.

Tytuł: W objęciach jasności.
Tytuł oryginału: Embraced by the light.
Autor: Betty J. Eadie.
Seria: Dzięki bogu nie.
Liczba stron: 125
Format: mobi
Wydawnictwo: Świat Książki

2 komentarze:

  1. Mi jeden "Dowód" wystarczy jak na razie. :) Mam wrażenie, że niełatwo stworzyć dobrą książkę o takiej tematyce.

    OdpowiedzUsuń

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger