Halo, kochani, wiecie, że 1 lipca świętujemy dzień psa? Z tej okazji chcę się z wami podzielić moimi ulubionymi dziełami o psach. Nie obiecuje, ze będzie krótko, bo psy to moja totalna słabość ;) Na dzień dobry tym, którzy jeszcze nie znają - przestawiam moja kruszynkę :)
No dobrze, jedziemy z tym koksem ;). Zaczniemy od... książek!
Marley i ja - John Grogan ❤️
Dostałam ta książkę dawno temu chyba na gwiazdkę od brata i absolutnie nie byłam z niej zachwycona. Wtedy chyba nawet nie lubiłam powieści z psem w roli głównej. Ale pewnego dnia się przemogłam i przeczytałam. I przepadłam. A potem przeczytałam drugi raz i dotarły do mnie emocje. I Boże, jak ja płakałam! A musicie wiedzieć, ze wtedy mogłam naliczyć może z 5 książek, nad którymi płakałam. Dalej rzadko mi się to zdarza, w zeszłym roku zdarzyła mi się może jedna ;). Jest to przepiękna opowieść o przywiązaniu nieidealnych właścicieli do najgorszego psa świata, ale jest to naprawdę idealna więź! Do dziś wspominam ja z uśmiechem.
Był sobie pies - W. Bruce Cameron
To chyba najnowsza książka w tym zestawimy, która zniszczyła moje wyobrażenie na temat relacji człowiek-pies. Mieliśmy być z Ozzym jak Bailey i jego chłopiec, jak Czkawka i Szczerbatek, ale zdecydowanie bliżej mu do Marleya. Piękna, pełna uczuć, wzruszająca książka o psiej lojalności. Cudo!
Sztuka ścigania się w deszczu - Garth Stein
To jest książka, przy której przez prawie 90% bawiłam się... źle. Filozoficzne podejście do życia Enzo mnie denerwowało, dziewczyna jego pana to już w ogóle działała mi na nerwy. Ale to zakończenie.... Płakałam tak mocno, że nie mogłam się uspokoić i chyba nawet przeżyłam kaca książkowego po tej historii. Dla takich zakończeń człowiek żyje, moi drodzy.
Błyskawica - James Oliver Curwood
Taka chyba mniej popularna książka, ale zrobiła na mnie ogromne wrażenie i wspominam ja dobrze aż po dziś dzień. I pewnie czytałam ją z 10 razy. Choć obecnie już nie mam styczności z autorem (jak to się stało, muszę wrócić!), to w gimnazjum pałałam ogromna miłością do Jamesa Olivera Curwooda. Błyskawica jest niesamowita historią półdzikiego psa, która zdecydowanie żyje w cieniu Białego Kła. A szkoda!
Szara Wilczyca i Bari - syn szarej wilczcy - James Oliver Curwood
Moja gimnazjalno-licealna miłość! Jedyne książki, które w tamtych czasach chciałam mieć na półce i do których regularnie wracałam. Zdecydowanie muszę je przeczytaj jeszcze raz. I choć nie są one o psach, a o wilkach, to z przyjemnością umieszczam ja na liście. Szara wilczyca opowiada historię tytułowej wilczycy, zaś Bari skupia się na jej synu. Koniecznie przeczytajcie, jeśli nie znacie!
Jest szansa, że coś pominęłam, ale to są te, które wpadają mi na myśl jako pierwsze ❤️ Białego Kła nie umieściłam tu z premedytacja, bo zwyczajnie nie pamiętam tej książki, może jej nie czytałam, nie pamiętam no, wybaczcie.
Filmy
Był sobie pies (2017) i Był sobie pies 2 (2019)
Halo, Bailey i jego chłopiec! Kocham, uwielbiam i jest to prawdopodobnie jedyny film o piesach, na których płaczę już na zapowiedzi. Uwielbiam to, w jaki sposób jest przedstawiona relacja człowiek-pies i te psie rozterki. Chyba nigdy nie jest się za dużym na tego rodzaju filmu.
Jakże by mogło zabraknąć klasyki animacji! Pioruna poznałam już dawno temu i lubię do niego od czasu do czasu wracać. Po za tym, hellou, czy mały Piorun gryzący pluszową marchewkę nie jest najsłodszą rzeczą, jaka kiedykolwiek widzieliście? Kolejna wspaniała opowieść o przyjaźni i dojrzewaniu.
Ten film jest tak przejmująco smutny momentami, ale po raz kolejny dowodzi, jak niesamowita jest więź między człowiekiem i psem i ile tak naprawdę jest w stanie poświecić ten drugi, aby odzyskać przyjaciół.
Boże, ten film jest już pełnoletni! Choć jest to momentami głupiutka komedia, to jednak mam do niej ogromny sentyment i za każdym razem bawię się równie dobrze. Co coraz rzadziej mogę powiedzieć o filmach dzisiaj.
Jedyna słuszna ekranizacja Białego Kła. Widziałam miliona razy, zawsze się zachwycam. I wilk faktycznie przypomina wilka. Choć nie jest to typowo opowieść o psie, to jednak odgrywa on tutaj dużą rolę. No i, proszę, jest praktycznie wilkiem, który został udomowiony!
Mogłabym jeszcze długo, ale nie chcę zrobić z tego tasiemca, no i mamy jeszcze przyszły rok. Powiedzcie mi o swoich ulubionych produkcjach, serialach i książkach, czekam niecierpliwie! A może znacie jakieś seriale? ;)
Słyszałam tylko o książce "Był sobie pies" :)
OdpowiedzUsuńA podobała się chociaż? :)
UsuńO książkach też pisałam kiedyś osobna notkę, na szczęście po Marleyu było spore branie na ten temat. Bardzo do gustu i serca przypadła mi fabularna "Wspaniała Grace", a z polskich "Niosąca radość" Krzysztofa Czarnoty :)
OdpowiedzUsuńZ filmów natomiast był taki jeden, który chyba nazywał się "Fuks"? ("Fluke") I takim czerwonym goldenie, który był reinkarnowanym człowiekiem. Kocham ten film. I jeszcze ten o tym trio zwierzaków, które wracały do domu - dwa psy i kotka :D
Wspaniałą Gracie kojarzę z okładki, ale nie czytałam nigdy :O
UsuńTrio znam, też bardzo lubię :) Ale czerwonego goldena już nie.