lipca 27, 2018

Audiobook podejście pierwsze - Nie, nie i jeszcze raz nie!



Moim pierwszym podejściem do audiobooka stał się Pamiętnik Nicholasa Sparksa, który podrzucił mi M. I boże, dlaczego! Jezus, jak ten lektor mnie wkurza. No ale od początku.

Pamiętnik, chyba kojarzą wszyscy, ale nie o samą książkę tu dziś chodzi. Wydana w 2000 roku, audiobook nagrany w 2002. Mogę zrozumieć, że jest to 16 lat, ale nie mieli dobrych lektorów, poważnie?!

Nagranie zakładu nagrań  i wydawnictw związku niewidomych w Warszawie, rok 2002. Czyta Henryk Drygalski.

Jeśli takie audiobooki serwowano niewidomych, to bardzo współczuję, bo mam ochotę rzucić telefonem i się zastanawiam, dlaczego to zostało wydane. Panie Henryku, jest pan beznadziejny! Lektor ewidentnie ma problem z literą "s", co brzmi jak syczenie węża, okropnie wkurzające (żeby nie powiedzieć gorzej), w ogóle nie zna wymowy angielskich imion i nazw, pomiędzy członami jednej nazwy bierze wdech, przez otwiera mi się przysłowiowy nóż w kieszeni. Jestem zdezorientowana, nie rozumiem tych nazw, są kompletnie źle wypowiedziane z jakimś naprawdę dziwnym akcentem, który je zniekształca. Źle akcentowane, wymawiane, nie wie, gdzie się akcja dzieje, nie rozumiem nazwiska głównego bohatera...

W ogóle w trakcie narracji dziwnie są stawiane akcenty, bardzo wyraźnie za to jest słyszane łapanie oddechu, jakby pan lektor męczył się samym mówieniem, co brzmi dziwnie, czuje się nieswojo i tracę zainteresowanie treścią, bo mogę się skupić tylko na tym dyszeniu i tylko to słyszę.

Jestem strasznie wkurzona na tą książkę, nie chcę jej czytać, a tym bardziej słuchać, czuję, że jakbym dobrnęła do końca książki (a wytrzymałam jakieś 20 minut), to klęłabym na czym świat stoi i możliwe, że znienawidziłabym tą książkę. 

Pocieszam się faktem, że mamy rok 2018 i sprawdzając próbki audiobooków słyszałam parę naprawdę przyjemnych głosów. Lektor musi nas zauroczyć swoim głosem, opowiedzieć nam historię tak, jakbyśmy przeżywali ją sami, zaczarować. Nie przyprawić o kurwicę!

Narazie chyba jednak nie sięgnę po audiobooki ;c A miało to być fajne rozwiązanie na podróże środkami komunikacji ;c Noż kurde.

2 komentarze:

  1. Wszystko zależy na jaki audiobook się trafi. Mój mąż lubi słuchowiska Sapkowskiego i jest nimi zachwycony (przyznaję - robią wrażenie), jednak słuchowiska dla niewidomych zwykle nie zachwycają. Monotonny głos i wyczuwalny brak zainteresowania ze strony lektora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam już przygotowane podejście drugie, ale narazie nie mam ochoty. Muszę znaleźć odpowiednie tło dla audiobooka :)) Bo tak leżeć i czytać to nie w moim stylu

      Usuń

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger