października 03, 2018

Rick Riordan - Ognisty Tron



"(...) mama zawsze powtarzała, że nauka i magia
nie wykluczają się wzajemnie. Nazywała je dwoma dialektami jednego języka."

Odkąd bogowie starożytnego Egiptu zostali wyzwoleni we współczesnym świecie, Carter Kane i jego siostra Sadie znaleźli się w tarapatach. Jako potomkowie Domu Życia Kane'owie są obdarzeni wyjątkowymi mocami, ale przebiegli bogowie nie dali młodym magom czasu na opanowanie choćby podstawowych umiejętności. A byłyby bardzo potrzebne - ich przerażający nieprzyjaciel, wąż chaosu Apopis rośnie w siłę. Jeśli w ciągu kilku dni nie zdołają zapobiec jego uwolnieniu, nastąpi koniec świata. Innymi słowy: zwykły dzień rodziny Kane'ów.

Aby mieć jakiekolwiek szanse w walce z siłami chaosu, rodzeństwo musi przywrócić do życia boga słońca Ra - to zadanie przekraczające wszystko, czego dokonał jakikolwiek mag. Muszą odnaleźć trzy części Księgi Ra i nauczyć się zawartych w niej zaklęć. Och, nie wspomnieliśmy chyba, że nikt nie wie, gdzie Ra się znajduje.  

I właściwie na tym polega cała książka - na poszukiwaniu zwojów i zgłębiania historii Ra. Czasami zapominam, że bohaterowie książki mają zaledwie po 13 lat, bo kompletnie się tego nie odczuwa. Są dojrzali, pewni siebie i zaskakująco dużo wiedzą, nie tylko o egipskich bogach, ale o świecie, a nawet się zakochują (serio, kto w wieku 13 lat był zakochany na zabój?)

Nie wiem czemu, ale coś mnie drażni w tej książce. Mimo, iż uwielbiam tematykę bogów, mogłabym czytać o nich zawsze, wszędzie ich widzieć, uwielbiam Seta i Anubisa to nie wiem, mój zachwyt znalazł po pierwszym tomie. Nie odczuwam takiej radości jak zwykle, gdy czytam Riordana, mam wrażenie, że akcja jest przedłużona i te 150-200 stron spokojnie możnaby wykasować. 

Brakuje mi historii ich rodziców. Chcę tego, chcę się dowiedzieć o nich więcej, albo o Amosie, który jest bardzo tajemniczą postacią, bo prawie go nie dotykamy. W tej części Sadie i Carter prowadzą coś w stylu szkoły, w której szkolą młodych adeptów. I tu też jest zgrzyt, bo o ile w poprzedniej części pod koniec było powiedziane, że wysyłają sygnał w świat i ten, kto otworzy będzie wiedział o co chodzi. No dobrze, ale ja chcę wiedzieć, w jaki sposób się dowiedzieli, co czuli, gdy się dowiedzieli i naprawdę nikt nie oponował, żeby wysłać swoje nieletnie dziecko na naukę magii, czarów i do walki ze starożytnymi bogami?! Serio?

Brakuje mi Bastet, chcę więcej Ziyi, więcej informacji o uczniach. No zachwytu nie ma, raczej zawód i niedosyt. Rick, nie tym razem :(

Tytuł: Ognisty Tron.
Tytuł oryginału: The Throne of Fire
Autor: Rick Riordan
Seria: Kroniki Rodu Kane (tom 2)
Stron: 480
Format: TTS
Wydawnictwo: Galeria Książki

4 komentarze:

  1. Czyżby ten autor przejął teraz recenzje?
    Jakieś plany na październik? Targi książki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie robię planów, rzadko kiedy się ich trzymam. A zazwyczaj jak zacznę czytać książkę z serii, to lecę ciurkiem.

      Usuń
  2. Niestety po pierwszym tomie porzuciłam serię i widze po Twojej recenzji, że była to dobra decyzja. Mnie denerwowało poczucie humoru autora :( Myślę, że tutaj miałabym identyczne z Twoimi zastrzeżenia co do fabuły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kane to zdecydowanie najgorsza z serii Riordana :c

      Usuń

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger