stycznia 22, 2019

6 zakończonych seriali, które mogę oglądać w kółko

Są takie seriale, które w moim serduszku zajęły bardzo specjalne miejsce. Czasem za sprawą aktorów, czasem fabuły, czasem tematyki, a czasem za sprawą całego tego komba i nieziemskiego klimatu, do tego są niebanalne, nietuzinkowe, a niekiedy wręcz przeciwnie - całkiem zwyczajne. Coś jednak sprawia, że nawet obejrzenie pięćsetny raz tego samego odcinka sprawia, że oglądam go z zaciekawieniem :) Pierwotnie miało być pięć, ale nie wyszło :)

Merlin (2008-2012)


 5 sezonów / 65 odcinków / 45 minut

Merlina po raz pierwszy obejrzała chyba na AXN, bardzo wybiórczo, bo czasem trafiałam na odcinki, ale już wtedy byłam kupiona przez serial. Gdy dorwałam wszystkie odcinki, obejrzałam je od początku do końca, potem drugi raz z M, który też serial wciągnął i oglądam za każdym razem, gdy gdzieś widzę :) Do tego widziałam, że jest na Netflix, więc korci mnie, żeby obejrzeć go sobie znów. Urzeka mnie w serialu chyba wszystko, choć z początku nie znosiłam Morgany i aktorki, która ją gra. Magia, smoki, rycerze i czarodzieje to totalnie moje klimaty. Podejrzewam, że dużą część mojego zachwytu stanowi fakt, że jest to opowieść z punktu widzenia Merlina, a zabawny, nieporadny czarownik szybko skrada nasze serca. 

Przez długi czas moje bezapelacyjne numer !

Grimm (2011-2017)


6 sezonów / 126 odcinków / 43 minuty

Z Grimmem była zabawna historia, że widziałam, że coś takiego wyszło i chciałam to zobaczyć, ale online był praktycznie niedostępny. Potem o nim zapomniałam i znalazłam go na nowo kilka lat później, gdy było pełnych pięć sezonów i szósty był w trakcie, a zanim dokończyłam oglądać szósty już był w całości i nawet nie wiedzie, jak smutno mi było, gdy się okazało, że był ostatni! Ale jakie tam było zakończenie, o mamo! Myślę, że przez Grimma parę razy poszłam spać zdecydowanie za późno ;)

Podobnie jak w przypadku Merlina, widziałam drugi raz z M + niezliczone powtórki na też chyba AXN ^. Mroczny klimat, potwory pod postacią ludzi, morderstwa... Uwielbiam. I to nawiązanie do braci Grimm, do których opowieści mam słabość - zwłaszcza do tych oryginalnych, bardziej brutalnych. To, co jeszcze uwielbiam w serialu to fakt, że jest piękną zamkniętą historią z sensownym rozpoczęciem, rozwinięciem i zakończeniem, przez które nie czułam się oszukana, a mega usatysfakcjonowana. No i kocham Truble. 

Kości (2005-2017)


12 sezonów / 246 odcinków / 43 minuty

Kości były serialem, który oglądało się całą rodziną - niedziela, godzina 20:00 Polsat. Cokolwiek robiłam, zawsze do 20 było skończone, bo o 20 leciały Kości!  Trwało to tak gdzieś do trzeciego sezonu, potem przeszkadzała nauka, praca i już nie dałam rady, ale wróciłam w okolicach ostatniego sezonu, tym razem obejrzałam ciurkiem od początku do końca, płacząc na ostatnim sezonie, że to już koniec (i na kilku innych sezonach).

Kości są serialem, który uwielbiam i który przekonał mnie, że detektyw/policjant/agent FCI/niepotrzebne skreślić + patolog to duet, który uwielbiam, kocham i wielbię, no i zdecydowanie Brennan & Booth to moje numer 1 wśród takich par i to nie tylko służbowych! Nie ma tutaj chyba postaci, której nie lubię, odkopywanie ciała w różnym stadium rozkładu nigdy mnie nie nudziło, postacie epizodyczne są boskie. Dobra, nie znosiłam dyrektora Instytutu w pierwszym sezonie, ale na szczęście zastąpili go Camille <3. A finał serialu? Matko boska, co za emocje i cudowne podsumowanie tych dwunastu lat!

Glee (2009-2015)


6 sezonów / 121 odcinków / 41-45 minut
 
Musicale są czymś co chłonę. Dajcie mi film, w którym śpiewają i tańczą i robią to z sensem, a gwarantuję, że nie oderwę się od ekranu i będę to oglądać z bananem na ryju.  Glee mnie kupiło bezapelacyjnie, oglądałam to z prawdziwą przyjemnością, nie zliczę nawet ile piosenek znam na pamięć i ile z nich wylądowało na mojej playliście. Mimo iż jest tutaj mnóstwo postaci, których nienawidzę, to w ostatecznym rozrachunku ciężko było się z nim pożegnać i wciąż lubię wynajdywać poszczególne występy i piosenki na YT :)

Jak poznałem waszą matkę (2005-2014)


9 sezonów / 208 odcinków / 22 minuty

Serial polecało mi dużo osób, ale długo nie mogłam się zebrać i pewnego dnia sięgnęłam po niego, bo potrzebowałam czegoś lżejszego, komediowego, w odskoczni od tych wszystkich mrocznych seriali... I przepadłam! Kultowe już teksty, ulubione postacie i wątek żony Teda - tu chyba płakałam na zakończeniu dla samego faktu, że się zakończył. I też wiele razy siedziałam po nocach oglądając i śmiejąc się sama do siebie. A do tego 1 stycznia dodali na Netflix! Może noworoczny maraton? :D

Gotowe na wszystko (2004-2012)


8 sezonów / 180 odcinków / 42 minuty

Gotowe na wszystko nie przekonały mnie od samego początku, bo minęła chwila, zanim wciągnęłam się w klimat niepracujących gospodyń domowych. Ale pomimo pierwszego wrażenia, szybko pokochałam serial i polubiłam każdą z gospodyń, choć na początku stanowiło to nie lada wyzwanie. Wkręciłam się w serial i z zapałem śledziłam losy bohaterek. Do dziś chętnie oglądam przypadkowe powtórki, choć przyznam szczerze, że nie pamiętam zakończenia.

Macie takie seriale?

4 komentarze:

  1. Gotowe na wszystko <3 Od tego zaczęła się moja przygoda z serialami i regularnie lubię wracać do tej produkcji <3

    www.kulturalnameduza.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na początku byłam przerażona objętością, ale szybko się wciągnęłam i było mi naprawdę przykro, że to już koniec...

      Usuń
  2. Oglądałam Glee i kości mogę szczerze polecić!
    Lawendowa Salvatore Book

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam to i myślę, czy by sobie nie zrobić powtórki :D

      Usuń

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger