Dr. Kate Warner przebywa w Dżakarcie aby uciec od prześladujących ją obrazów z przeszłości. Podczas pobytu w ośrodku badawczym w Indonezji, prowadzi badania nad autyzmem. Zdobyte przez nią informacje okazują się bardziej niebezpieczne niż mogła przypuszczać. Praca Kate okazuje się kluczem do wiedzy o kolejnym etapie ludzkiej ewolucji, jednak w nieodpowiednich rękach może przyczynić się do zagłady całej populacji.
Agent David Vale od dziesięciu lat próbuje powstrzymać działania Immari, jednak jego poczynania stają się coraz bardziej niebezpieczne. Informator pracujący dla Davida umiera, organizacja, w której pracuje mężczyzna jest inwigilowana, a jemu samemu grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Po otrzymaniu zaszyfrowanej wiadomości o ataku Immari uświadamia sobie, że jedyną osobą, która może mu pomóc jest Kate Warner. Razem rozpoczynają pracę nad rozwikłaniem globalnego spisku i dążą do odkrycia tajemnicy Genu Atlantyckiego oraz zagadki pochodzenia człowieka. Wyruszają w podróż do najdalszych zakątków świata, stale uciekając przed zagrażającym im Immari, którzy nie cofną się przed niczym aby uzyskać dostęp do badań Kate. David i Kate muszą ocaleć aby uchronić ludzkość przed zagładą - goodreads
Jest to moje drugie spotkanie z autorem i podobnie jak w przypadku Lotu 305, uważam, że Riddle pisze książki bardzo ciężkie, przynajmniej dla mnie. Jest mi trudno się w nie wgryźć mocno i na długo, potrzebuję przerw i czytanie bardzo się wydłuża. Mogłabym ją podzielić na dwie części - pierwszą, która skupia się na Kate i jej badaniach nad autyzmem, tą bardziej spójną i sensowną część. I drugą, w której pojawia się David i która naprawdę mocno wszystko komplikuje i w tym momencie jest trochę jak na roller coasterze. Matko, ja się chyba z dziesięć razy pogubiłam, a przeskok w akcji był na tyle duży, że przez długi czas zastanawiałam się, o co tam właściwie chodzi i dlaczego, co, gdzie ja jestem. Długo miałam mętlik w głowie i próbowałam poskładać do kupy podsuwane mi fakty, ale nie na wiele się do zdało. Dopiero końcówka prostuje całą akcję, pozwala ułożyć puzzle i wiecie co? Duży szacunek za takie nagmatwanie i rzucanie elementów pozornie ze sobą niezwiązanych. W życiu bym nie wpadła na to, że tak wiele elementów się łączy i to w tak zaskakujący sposób.
Czuję jednocześnie niechęć podczas czytania i ciekawość, co jeszcze zastanę. Ta książka znalazła się na mojej zeszłorocznej półce wstydu i czuję niejaką dumę, że udało mi się ją skończyć. Zauważyłam, że Riddle ma naprawdę niesamowite i jednocześnie niepokojące wizje świata (ta z Lotu 305 należała do jednej z najbardziej popierniczonych) i choć może nie pałam radością podczas czytania i nie pochłaniam jego książek z prędkością światła, to muszę przyznać, że zapadają w pamięć, a to jest ważniejsze niż wszystko inne.
Czuję jednocześnie niechęć podczas czytania i ciekawość, co jeszcze zastanę. Ta książka znalazła się na mojej zeszłorocznej półce wstydu i czuję niejaką dumę, że udało mi się ją skończyć. Zauważyłam, że Riddle ma naprawdę niesamowite i jednocześnie niepokojące wizje świata (ta z Lotu 305 należała do jednej z najbardziej popierniczonych) i choć może nie pałam radością podczas czytania i nie pochłaniam jego książek z prędkością światła, to muszę przyznać, że zapadają w pamięć, a to jest ważniejsze niż wszystko inne.
Tytuł: Gen atlantydzki
Tytuł oryginału: The Atlantis Gene
Seria: Gen atlantydzki (tom 1)
Autor: A. G. Riddle
Stron: 559
Format: TTS
Wydawnictwo: Jaguar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!