Historia sięgnięcia po tą książkę jest nawet zabawna. Sprawdziłam, ile mam stron ebooków na kindlu i poprosiłam mojego M aby z tych liczb wybrał jedną - to dawało stronę, a następnie kolejną liczbę, która da konkretną pozycje. No i padło na tą właśnie książkę. I zarazem przeżyłam największy mind fuck w tym roku, bo ja nie dość że nie wiem, co to za książka, o czym jest, co to za autor, to na dodatek nie miałam kompletnie pojęcia, skąd ona się u licha wzięła! A zazwyczaj bezbłędnie ogarniam którą mam skąd. No ale cóż. Wybrał, to przeczytałam.
Kate na pół roku przeprowadza się z Londynu do Bostonu – zamieniła się na mieszkania z kuzynem. W Stanach chce ukończyć kurs grafiki komputerowej, a przede wszystkim dojść do siebie. Od dzieciństwa zmaga się z atakami paniki, a niedawno za sprawą byłego narzeczonego przeżyła niewyobrażalną traumę. Teraz potrzebuje spokoju i poczucia bezpieczeństwa.
Tymczasem w Bostonie dowiaduje się, że zamordowano sąsiadkę zza ściany, piękną Audrey. Policja wypytuje Kate o kuzyna, który podobno miał romans z zamordowaną, w jego mieszkaniu dzieją się zaś dziwne rzeczy. Kate, skołowana po zmianie strefy czasowej, nieustannie senna, nie ma komu zaufać – w obcym mieście nikogo nie zna, ekscentryczni lokatorzy budzą jej strach, kuzyn Corbin zapadł się pod ziemię. Czy Kate grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, czy tylko je sobie wyobraża?
Początkowo byłam na tą książkę strasznie zła i mozolnie szło mi czytanie, ale tylko dlatego, że zgubiłam wątek i nie do końca ogarnęłam sytuację Kate. Mój mózg ubzdurał sobie, że ona ma coś w stylu fobii społecznej i fobii przed światem i nie mogłam zrozumieć jakim cudem ktoś bojący się wszystkiego dookoła opuszcza nie dość, że opuszcza dom, kraj, to na dodatek przeprowadza się do mieszania gościa, którego nawet nie widziała na oczy! Gdy dotarłam do opowieści o jej byłym narzeczonym i dowiedziałam się, co tam się stało, fakty wskoczyły na swoje miejsce. Swoją drogą ta historia jest naprawdę pokręcona! Od tego momentu moja sympatia do książki trochę wzrosła i jakoś lepiej się ją czytało.
Bo tak naprawdę jest to mocno pokręcona historia i im więcej dowiadujemy się o rodzinie Kate, a tajemniczy Corbin odkrywa swoje karty, tym lepiej się to czyta i nagle się okazuje, że nie możemy się oderwać od książki. U mnie tak było, bo o ile początek szedł mi opornie i nie mogłam sięgnąć po czytnik, o tyle potem nie mogłam się oderwać i wracałam przy każdej okazji!
Im dalej w las, tym ciemniej, a w tym przypadku coraz więcej szczegółów wychodzi na jaw (często krwawych i brutalnych), a ja coraz lepiej się bawiłam! Książka zdecydowanie nada się dla takich psycholi jak ja, którzy się cieszą, jak ludzi mordują w książkach, a jeszcze lepiej, jak dadzą szczegóły.
Swanson zaskoczył mnie swoją fabułą, bo o ile w międzyczasie zaczęłam podejrzewać, że za Corbinem stoi jakaś niecna historia, to jednak odkrywał karty powoli i nie dawał zbyt wiele faktów naraz, dzięki czemu zakończenie totalnie mnie zaskoczyło i nie spodziewałam się, że historia tak się potoczy! I choć na samym początku nie znosiłam Kate, ostatecznie muszę zwrócić jej honor, bo jest cholernie silną babką!
Zdecydowanie nie żałuję sięgnięcia po tą książkę, bo okazała się niezłym roller coasterem z wciągająca i totalnie porąbaną fabułą!
Tytuł: Każdy jej strach
Tytuł oryginału: Her every fear
Autor: Peter Swanson
Seria: brak
Stron: 344
Format: mobi
Wydawnictwo: Marginesy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!