lutego 25, 2020

HBO GO - najgorsza aplikacja, jaką widział świat

Dziś przychodzę do was z trochę innym tematem (:. Mam w planach podsumowanie tych wszystkich aplikacji do seriali i książek, które używam i na pierwszy ogień idzie ta najgorsza - Hbo Go. Tak wkurzającej apki to ja już dawno nie widziałam :D Chociaż o Apple TV też można dużo powiedzieć...


Na początek trochę faktów: HBO pozwala nam na 7-dniowy okres próbny, a po tym czasie każe płacić za siebie 24,99 zł. W moim przypadku jest to darmowe pół roku za przedłużenie umowy u abonenta, ale juz kiedyś miałam normalnie płatne przez bodajże rok/dwa umowy (nie pamiętam) i szczerze Wam powiem, że przez ten czas kompletnie nic się nie zmieniło. Wciąż tak na dobrą sprawę nie wiem, co HBO mi proponuje. Parę seriali w tym czasie stracili, jak chociażby Współczesną Rodzinę, którą oglądałam, niektórych nie mogę zacząć, bo jest to spin off seriali, które jeszcze oglądam, a do niektórych nie jestem w stanie dotrzeć, bo są strasznie poukrywane. Mam też wrażenie, że na dobrą sprawę jest tak bardzo niewiele produkcji ><.

Powiem szczerze, że trzeci raz nie wrócę do HBO. No chyba, że znów dadzą za free, ale wolałabym przetestować inne platformy! Brakuje mi przede wszystkim podziału na HBO Originals i te, które ichnie nie są. Tak na dobrą sprawę, że jakaś wielka produkcja HBO wychodzi dowiaduję się totalnie przypadkiem (jak na przykład ostatnio wyszedł Outsider, o czym dowiedziałam się przypadkiem, a z kolei i Mrocznych Materiach było bardzo głośno). Jest to cholernie niedopracowana aplikacja, która wcale nie kosztuje mało, a jej poziom woła o pomstę do nieba. 

Na poziom seriali nie mogę narzekać, bo oryginalne produkcje HBO (o ile kojarzę, że są od nich) są dobre. Sex w wielkim mieście, sławetna Gra o Tron, Detektyw... to w sumie tyle, co jestem w stanie sobie przypomnieć na dzień dobry.

Na koniec 5 powodów, dla których nie znoszę tej aplikacji.

1. Nieprzejrzystość.
Jest to moje obecnie drugie podejście do HBO. Za pierwszym razem użytkowane laptop + telefon, teraz jeszcze telewizor. I naprawdę, zaprawdę powiadam wam, że ja się kompletnie nie umiem w tej aplikacji odnaleźć. Bardzo ciężko się coś szuka, znalezienie graniczy z cudem, bo jeśli nie wiem, ze coś tam jest to absolutnie nie umiem znaleźć nic dla siebie. Mam wrażenie, ze na HBO wszytko jest pochowane i jedyne, co jest na wierzchu to rzeczy nowo dodane i to, co aktualnie jest na topie.

2. Nie pamięta, że ją używam.
Naprawdę już nie zliczę ile razy mi się zdarzyło, że oglądam jakiś serial i nagle muszę wyłączyć - różne rzeczy się dzieją. Myślicie, że aplikacja ogarnęła, że zaczęłam oglądać i zapamiętała moment, w którym skończyłam? A gdzie tam! Dodatkowo znalezienie tego konkretnego momentu, gdzie urwał graniczy z cudem, bo nie mam podglądu na przewijają klatki... Co ciekawe problem z zapamiętaniem występuje tylko na telewizorze.

3. Brak udogodnień i równomierności.
Chodzi mi tu dosłownie o pierdoły. HBO nigdy nie poleciło mi seriali podobnych do tego, co właśnie oglądam (a ja bardzo lubię tą opcje), nie poleca mi wybranych dla mnie, które mogą mi się spodobać (w końcu jakaś historię ma), nie przypomina o nowościach i chyba nawet nie ma takiej opcji. Jeśli ma, to przepraszam, ale nie widziałam.

W przypadku równomierności szkoda, że aplikacja nie działa tak samo na wszystkie urządzenia, tylko ma swoje kaprysy i fochy i inaczej trochę działa na tv (co innego szwankuje), inaczej na komputerze czy telefonie. Boli mnie, że tak ciulowo działa na TV, bo skoro kupuję telewizor z myślą o oglądaniu seriali (i graniu, to M), to chciałabym, aby wszystko działało tak, jak powinno.

No i tu idealny przykład oglądania z M - pozaczynane milion produkcji :
4. Zacina się.
Oj to jest nagminne. Problem z włączeniem się aplikacji i błąd brak internetu, kiedy w tym właśnie momencie używam go na innym urządzeniu... resetowanie się odcinka po kilka razy, zanim się łaskawie włączy... słynne już problemy z dostępem w trakcie premier.

5. Netflix rozpieszcza.
Właściwie wszytko roznosi się o to, że Netflix nas rozpieszcza. Może nie jakością, bo z tym bywa różnie, ale pomiędzy tymi aplikacjami jest przepaść i szlag mnie zawsze trafia, jak muszę czegoś szukać na HBO. Jeszcze jeśli to jest konkretny tytuł to tam pół biedy, ale:
  • wyszukać mogę tylko cała frazę, nie podpowiada mi w trakcie wpisywania, a szkoda, bo tak często wpadam na fajne rzeczy (Przepraszam, nie działa na telewizorze).
  • Podział na gatunki mnie nie satysfakcjonuje, bo rzadko wiem, jaki to gatunek i nie mam ochoty przeszukiwać całej biblioteki w poszukiwaniu fantastyki, która okazuje się horrorem.
  • To zapamiętywanie to jest dramat, bo po to płacę grube hajsy za zapamiętywanie, żeby nie robić tego samemu.
  • Okienko „następny odcinek za 14 sekund” bardzo często całkowicie zasłania końcową scenę, co strasznie mnie wkurzało przy oglądaniu Modern Family. Jakby nie mogło być gdzieś na dole, mniejsze...

Netflix naprawdę rozpieszcza i jego aplikacja jest o niego bardziej rozbudowana i przyjazna dla użytkownika. Nie zapominajmy tez, ze HBO ma przypisane konkretne urządzenie do siebie i jego zmiana wymaga potwierdzenie tego z poziomu konta, a ja Kubie płynnie przemieszczać się pomiędzy nimi, bo nigdy nie wiadomo, gdzie będę oglądać. Szkoda trochę.

Macie jakieś doświadczenia? (:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger