kwietnia 08, 2020

Bractwo Pierścienia - J. R. R Tolkien

Do Władcy Pierścieni miałam już naprawdę dużo podejść. Do filmu - zbyt wiele i nigdy nie udało mi się obejrzeć całości za jednym zamachem (pierwszej części, bo to o niej tutaj mowa). Do książki miałam podejść cztery albo pięć. Za pierwszym razem pożyczyłam od brata całą trylogię, ale poległam już na samym początku. Za drugim razem przebrnęłam przez pierwsze 20 stron i stanęłam. Do września zeszłego roku udało mi się przebić przez opis Shire, ale nie dotarłam do konkretnej akcji. Ostatnie podejście zaliczyłam teraz, przerzucając się na audiobooka i wreszcie zakończyło się sukcesem!

John Ronald Reuel Tolkien,  ur. 3 stycznia 1892 w Bloemfontein w Oranii, zm. 2 września 1973 w Bournemouth) – brytyjski pisarz oraz profesor filologii klasycznej i literatury staroangielskiej na University of Oxford. Jako autor powieści Władca Pierścieni, której akcja rozgrywa się w mitycznym świecie Śródziemia, spopularyzował literaturę fantasy. 

Jest autorem wielu dzieł rozgrywających się w Śródziemiu: powieści Hobbit, czyli tam i z powrotem, Władca Pierścieni, Silmarillion (nieuporządkowanego jako spójna całość narracyjna przez Ronalda – książkę przygotował do druku jego syn Christopher Tolkien) oraz kilku krótkich form, opowiadań niezwiązanych lub luźno związanych z wielką mitologią, tzw. Legendarium Śródziemia (zawartej w 12-tomowej History of the Middle-earth, opracowanej i wydanej przez Christophera Tolkiena).

W spokojnej wiosce w Shire młody hobbit Frodo zostaje obarczony niezwykle odpowiedzialnym zadaniem. Ma on podjąć niebezpieczną podróż przez Śródziemie do Szczelin Zagłady, by tam zniszczyć Pierścień Jedyny. Musi bowiem udaremnić niecne plany Władcy Ciemności…

Moja przygoda z Bractwem Pierścienia trwała długo i głośno mówię, że jest to książka najzwyczajniej w świecie nudna. Kręciłam oczami przez większą część trwania audiobooka i niecierpliwie wyczekiwałam końca tej przygody, a jednocześnie pozostawiła mnie z dziwnym kace, bo gdy to piszę mija już trzeci dzień, odkąd ją skończyłam i wciąż nie mogę zacząć nic nowego. Mam bardzo mieszane uczucia co do książki, miło wszystko.

Jest to historia, którą chyba zna każdy. Gdy wychodził film, miałam osiem lat i mimo, ze to dzieło ma już dwudziestkę na karku wciąż robi wrażenie efektami i dopracowaniem i jest chyba lepiej zrobione niż jakikolwiek znany mi dziś film! Książki w domu leżały od wieków, gdy brat dostał trylogię na gwiazdkę, ale miko wszystko zainteresowania z mojej strony nie było. W zaszłym roku stwierdziłam, że chcę w końcu odkryć fenomen ten historii i ja przeczytać. Zajęło mi to jednak zaskakująco dużo czasu.

Z jednej strony wracam do świata, który już znam. W mniejszym lub większym stopniu. Znajome nazwy, znajome miejsca, o dziwo nie mam żadnych problemów z połapaniem się, co w fantastyce zdarza mi się zaskakująco często. Nie powiem, lubię te postacie, choć do dziś nie rozumiem trochę chorej relacji pomiędzy Samem i Frodem i nie wiem, czy chcę podążać tym tropem. Gimli bardziej podobał mi się w filmie, Obierzyświat to kawał interesującej postaci, a Legolas w sumie nie wiem, co tu robił, chyba działał jako tło.

Nudziły mnie przydługie opisy, cioć w opis zwyczajów hobbitów niezłe się wkręciłam. Nużący jest także fakt, że przez większą część książki oni po prostu... idą. Takie ja osobiście odnoszę wrażenie. Nie było tam momentów, podczas których zacierałam rąsie albo rzucałam wszystko, żeby się skupić na książce, wręcz przeciwnie, gubiłam zainteresowanie i wyłączyłam się parę razy.

Ale, ale, to nie jest książka zła, tego absolutnie nie mówię, bo to jest cholernie dobrze wykreowany świat i może nie nazwałabym jej klasykiem, ale ma swoje stałe miejsce w literaturze i chyba każdy szanujący się czytelnik powinien ją odhaczyć. Tylko z mojej perspektywy jest cholernie nudna. Mimo to mam w planach całą trylogię i zobaczymy, na ile zmieni się moje zdanie ;)

Tytuł: Bractwo Pierścienia
Tytuł oryginału: The fellowship of the ring
Autor: J. R. R. Tolkien
Seria: Władca Pierścienia
Stron: 592
Format: papier / TTS
Wydawnictwo: Zysk i S-ka

10 komentarzy:

  1. Tolkien nie jest dla każdego i nie ma co się oszukiwać - napisał książkę w specyficzny sposób. Ja byłam zadowolona z lektury, poszło mi to dość szybko, ale nie dziwię się, że dla wielu osób ta trylogia może być chwilami nudnawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale na przykład kiedyś odkryłam Łazikantego i kocham tą książkę! Mogę totalnoe zrozumieć, dlaczego ludzie kochają te książki - historia jest świetna! I ją dokończę, taki mam cek, tylko zajmie mi to dłuższą chwilę :D

      Usuń
  2. Ogółem całość się koncentruje na tym, że oni idą ;) Ale wiem też, że do Władcy trochę trzeba mieć dobry moment - ja uwielbiam, ale moja mama mówiła, że trzeba poczekać z lekturą Tolkiena. Mam nadzieję, że kolejne tomy bardziej Cię wciągną ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czekałam mega długo i po prostu ta pierwsza część jest strasznie nużąca - na filmie na przykład zasnęłam :D. Generalnie samą historię znam praktycznie na pamięć. Też mam nadzieję, że druga się rozwinie, bo pamiętam, że w filmach się już trochę działo!

      Usuń
  3. Uwielbiam Tolkiena <3 Władca pierścieni to moje dzieciństwo i mam duży sentyment do tej serii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety nie, nigdy nie rozumiałam fenomenu :D

      Usuń
  4. Jak to Tolkien nie jest klasykiem, jak jest! To innowacyjna powieść. Śródziemie jest pierwszym światem w historii fantastyki tak rozlegle wykreowanym i jednocześnie odcinającym się od naszego świata. Wcześniej fantasy rozgrywało się "gdzieś za siedmioma górami", "na tropikalnej wyspie", "w erze przed dinozaurami" itd. Wiem, że Tolkien gdzieś to tam próbował wciskać w nasz świat, ale chyba nieszczególnie mocno. Poza tym to na bazie jego książek do dziś powstają książki z tego gatunku. "Władca pierścieni" jest bezustanną inspiracją. I nie trzeba go uwielbiać - ja sama go szanuje, ale nie jestem fanką. Niemniej, to jest klasyka literatury, między innymi przez to jak duży miała i ma na nią wpływ. W gruncie rzeczy, przez ilość nawiązań do jego twórczości w pewnym sensie nie trzeba dziś czytać Tolkiena, by go znać. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ostatnim masz rację, ja znam go dosyć dobrze, mimo, że podejście do książki miałam dopiero w zeszłym roku. Może gdybym czytała ją ileś lat temu efekt byłby lepsze, tego nie wiem, ale wiem, że wynudziłam się jak diabli i nic tego nie zmieni :)

      Usuń
  5. Czytałam całą trylogię w podstawówce i w ogóle nie przypominam sobie żebym się z nią męczyła, a wspominam ją bardzo dobrze, byłam bardzo oczarowana i był to jeden z moich pierwszych wielkich booków przeczytanych. Czasami zastanawiam się czy zrobić sobie reread, ale wiem, że to już nie byłoby to samo. Szkoda, że nie można przeczytać czegoś po raz pierwszy więcej niż raz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio zrobiłam sobie reread Eragona i wyszło to... kiepsko :)

      Usuń

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger