Jak już wspomniałam wiele razy i zapewne jeszcze to powtórzę - podsumowania mi nie wychodzą. Co roku robię to też inaczej i próbuję ugryźć z trochę innej strony i zobaczyć, co z tego wyjdzie. Ten rok jest też trochę inny, bo po raz pierwszy zapisuję obejrzane filmy z podziałem na miesiąc i notuję sezony seriali, które obejrzałam w tym roku, więc mam jako takie pojęcie, co ja właściwie w tym obejrzałam! Pierwszą połowę tego roku możecie zobaczyć tutaj. No to co? Do dzieła!
Najlepsze i najgorsze (książki)!
Lipiec. Okres wakacyjny był dla mnie bardzo udany! Lipiec zakończyłam na 19 pozycjach, 13 książkach i 6 mangach i naprawdę nie mam pojęcia, kiedy ja to wszystko zdążyłam przeczytać. Czy jest tu najlepsza książka? Oj ciężko wybrać, bo to był naprawdę dobry miesiąc! Najgorszymi zdecydowanie były "Mózg" Robina Cooka i "Skrzydlaty Posłaniec" Clive'a Woodala. A z tych lepszych... No pójdę w Wampiratów, bo to jedna z moich najukochańszych książek!
Sierpień. Kochani, w tym miesiącu to ja poszłam chyba na rekord! W sierpniu zaliczyłam CZTERDZIEŚCI TRZY POZYCJE, prawie dziesięć tysięcy stron, ale jest na to prosta odpowiedź - (prawie) skończyłam - co ja gadam, w tym miesiącu zostało mi 10 tomów do końca - Fairy Tail. Naprawdę, jak już stuknął mi dwudziesty tom to potem poszło z górki, jazda bez trzymanki i przepraszam wszystkich, ale ta manga ma specjalne miejsce w moim serduszku! Na tyle pozycji udało mi się znaleźć czas na sześć książek, czyli wciąż nie jest tak źle. I mimo, że były to książki bardzo dobre, to moje serduszko jednak należy do Fairy Tail :).
Wrzesień. Tutaj już trochę się uspokoiłam, bo pochłonęłam tylko czternaście pozycji - skończyłam Fairy Tail i o matko, ja wciąż mam niedosyt i chcę więcej tej historii! (anime też już za mną :(). Poza tym udało mi się skończyć... siedem książek. Bardzo rozczarowało mnie "Złowrogie Niebo" Alex Kavy, oj ta seria z Ryderem to jej totalnie nie wychodzi... Nie podobał mi się też kompletnie pierwszy tom serii "Na scenie" Vi Keeland, za drugi już o wiele bardziej! W sumie jak na to patrzę, to nie licząc mangi i "Zewu Księżyca", czyli niesamowitego pierwszego tomu o Mercedes Thompson, to wszystkie książki były do dupy.... Także książkowo się we wrześniu nie popisałam!
Październik. Ja mam naprawdę szalony rok, moi drodzy, bo w październiku stuknęło 20 pozycji! Był to miesiąc bardzo dziwny, nierówny, obfitujący w książki bardzo skrajne! I myliłam się wcześniej, bo Fairy Tail skończyłam w tym miesiącu! I pochłonęłam wszystkie dostępne tomy "Fairy Tail: 100 years quest" i serducho pęka mi z radości, bo jest nawet lepsze niż oryginalny FT! Ten miesiąc także trochę obfituje w złe książki, bo przy "Larście" Melissy Darwood wznosiłam oczy do nieba i z tęsknotą wyczekiwałam końca, "Dublerka" wciągnęła mnie dopiero w drugiej połowie, a "Złodziejka Książek" była tak strasznie zła... Za najlepszą książkę mogę uznać "Gniazdo" Goodkinda, bo naprawdę dobrze się bawiłam!
Aha! 9 książek i 11 mang!
Listopad. Po trzech bardzo średnich miesiącach powiedziałam sobie: koniec! W tym miesiącu chcę same sztosiki! No i zaczęłam cudownym "Curse so Dark and Lonely", ukochani Wampiraci, Artemis Fowl, oj to był naprawdę fajny miesiąc! Tylko dziewięć pozycji, więc już się uspokojamy, w tym dwie mangi. Jest jednak jedna pozycja, która mnie w tym miesiącu rozczarowała, a mianowicie finałowy tom i zakończenie serii "Firebird". Dwa pierwsze tomy zawładnęły moim serduchem i niestety nie dostałam epickiego finału - autorce nie udało się utrzymać poziomu historii, w związku z czym zakończenie było takie... meh.
Grudzień. Grudzień był o tyle specyficzny, że większość pozycji przeczytanych liczyła sobie +500 stron, a ja zazwyczaj takie pozycje omijam i sięgam po nie rzadko. Ale były to pozycje, które czytało się mega szybko! Jest też miesiącem trochę przełomowym, bo po 7 latach wróciłam do "Pieśni Lodu i Ognia" - i świetnie się bawiłam! W końcu przełamałam też klątwę i przeczytałam "Szklany Tron", a mam tą książkę od czasu premiery - zakochałam się! I w końcu przeczytałam książkę ukochanej autorki mojej mamy - Lisy See, która jednak okazała się całkiem średnia, ale wzbudziła moje zainteresowanie. Ostatni tydzień trochę wzięłam się za czytanie i ostatecznie skończyłam z 9 pozycjami, w tym jedną mangą!
A jak to jest z serialami?
Serialowo druga połowa roku chyba jednak było ciutkę lepsza. Co prawda nie oznaczyłam, które zaczęłam tak w okolicach lipca, więc będę strzelać, ale nie mogę powiedzieć, żebym jakoś mega marudziła później i trafiłam na sporo dobroci, no i doczekałam się wznowienia ukochanych i wyczekiwanych seriali!
Najlepsze seriale kontynuowane.
Hm. Minus taki, że to, co faktycznie dostało nowe sezony, to niestety jest w proszku, bo te ulubione wyszło dosłownie pod koniec roku i wiele odcinków nie dostałam (po dwa do sześciu). Skończyłam chociażby Norther Rescue i ja kompletnie nie rozumiem, czemu porzuciłam ten serial, bo jest świetny! Virgin River wpadł z nowym sezonem i był chyba nawet lepszy niż ten pierwszy! Druga połowa roku, to także świetny drugi sezon "The Poltician", niesamowity finał "Kipo i dziwozwierza", finał Alexy i Katie, który zostawił mnie z cieplem na serduchu, uśmiechem i łzami!
Najgorsze seriale kontynuowane.
Oj niestety kilka gówien też trafiłam. Kontynuacja Supergirl totalnie nie przypadła mi do gustu, niestety po trzecim sezonie to już nie jest to samo! Czwarty sezon Big Mouth to nieporozumienie, które zostało mnie z ogromnym niesmakiem. Nie porwał mnie także finałowy sezon Suits, które równie dobrze mógłby nie istnieć, a historia powinna się zakończyć dobry sezon lub dwa wcześniej. Warto też wspomnieć o koszmarnie sztucznych najnowszych sezonach Top Model i Masterchefa, chociaż serialami nie mogę tego nazwać, to jednak chciałam o tym wspomnieć.
Najlepsze seriale nowe
Jeśli chodzi i perełki, które zaczęłam w drugiej połowie 2020 roku to na pewno parę ich było! W tym roku całkiem polubiłam się z niemieckimi serialami i zdecydowanie zamierzam iść w tym kierunku i poznać więcej ciekawych produkcji z tego kraju! Poznałam niesamowitą kontynuację Avatara - Legendy Korry, w której sie zakochałam bez reszty, a także trafiłam na świetne Broadchurch, osadzone w klimatach malutkiego brytyjskiego miasteczka. No i nie mogę nie wspomnieć o odkrytym dosłownie na sam koniec roku anime Boku no Hero Academia i choć obejrzałam dopiero dwa sezony to jest to świetna historia, z którą na pewno chcę się zapoznać bliżej! No i widziani w ostatnich dniach Bridgertonowie!
Najgorsze nowe seriale
W drugiej połowie widziałam chyba mniej nowych seriali niż w pierwszej, ale też zdecydowanie mniej było tych złych! Nie udało mi się polubić z nową wersją Bogdana Bonera, która była po prostu wtórna, to wszystko już było i mam wrażenie, że autor już wyczerpał swoją pulę pomysłów. Nie kliknęło także z Lovecraft Country, które zaczęło się na prawdę mocno, miało ogromny potencjał, ale w tym wszystkim zabrakło wykonania i z każdym odcinkiem było tylko gorzej. Również nie zachwycił mnie Perry Mason, do którego skończenia musiałam się zmusić.
A jak tam u Was? Pochwalcie się, co dobrego spotkało Was w drugiej połowie roku!
Ojej, imponująca ilość książek i seriali :) Fajnie wyszło to podsumowanie, chociaż większości nie znam. Za to zgadzam się z opinią o "Broadchurch" - cudo.
OdpowiedzUsuńStwierdziłam, że pójdę w tę stronę. Myślałam nad rocznym podsumowanie, ale boże, ja tyle tego ogarnęłam w tym roku, że by mi znaków nie starczyło :D
UsuńNawet nie wiesz jak się cieszę że zakochałaś się w Legendzie Korry. To jest moja długoletnia miłość która nie przemija. Jestem lekko zawiedziona brakiem romansów lecz liczę że w 2021 roku uda ci się coś dobrego przeczytać. PS.: Cudowny piesek kocham Goldeny
OdpowiedzUsuńByły! Kurde, może jednak zrobię takie zestawienie za 2020 rok, bo tutaj nie byłam w stanie ująć wszystkiego. Za dużo tego!
Usuń