Najgłośniej krzyczy serce chodziło za mną już od dłuższego czasu i musze przyznać, że ostatnio mam ogromną ochotę na takie książki, co jest nieco zabawne, bo czasy licealne mam już dawno za sobą i nie jest to moje ulubione miejsce akcji - zazwyczaj mnie drażni.
W książce śledzimy losy Niny - wrażliwej licealistki, kochającej taniec ponad wszystko, która z dnia na dzień staje się kozłem ofiarnym własnej klasy. Filmiki z jej udziałem są przerabiane, szydzą z niej, dokuczają i wyzywają. Z drugiej strony mamy Kacpra - zamkniętego w sobie, gniewnego nastolatka, który nie wytrzymuje i staje w obronie Niny, szturmem wbijając się w jej świat i stając się drugim celem dla drwin.
Początkowo nie lubiłam Kacpra, ale to głównie dlatego, jakie wrażenie sprawiał - autorka stworzyła go jako zamkniętego w sobie, takiego burola, który wiecznie siedzi na parapecie ze słuchawkami na uszach i ma wszystko gdzieś. I owszem, początkowo myślałam, że będzie od dręczył Ninę i w ogóle roztaczał taką aurę niezrozumianego pępka świata. Dlatego cieszę się, że jednak jego rola w tym wszystkim była zupełnie inna, a jego historia łamie serduszko i było mi go ogromnie szkoda, choć były takie momenty, że chciałam nim potrząsnąć, a jego zachowanie i upór sprawiały, że wywracałam oczami z irytacji. Za to Nina kojarzyła mi się z taką filigranową laleczką. Dobrze się uczyła, miała ogromna pasję, nie rzucała się w oczy - i równie dlatego mogła zostać łatwym celem dla przemocy w szkole.
Ta książka jest zdecydowanie ważna! Jest mądra, bardzo dobrze porusza się wśród tego trudnego tematu. Niech podniesie rękę ten, kto nigdy chociaż przez jeden dzień nie padł ofiarą kolegów z klasy. Ja osobiście miałam taką sytuację, która skończyła się awanturą u wychowawcy i wizytą dyrektorki, a powód był bardzo błachy - dałam kosza chłopakowi, który kompletnie mnie nie interesował. Bardzo się cieszę, że autorka nie zostawiła bohaterów samych sobie i pokazała, jak ciężko powiedzieć jest coś na głos, przyznać się przed rodzicami, nauczycielami, że coś jest nie tak. I jest mi przykro, że takie rzeczy dzieją się w szkole, która powinna skupiać się na nauce dzieci, zaznajamianiu ich z przedmiotami. Miejscu, w którym powinny odkrywać swoje pasje i spotykać przyjaciół. A często kończy się tak, że niektóre z nich boją się postawić tam stopę.
Także doskonale pokazana znieczulica nauczycieli i faworyzowanie uczniów - to jest coś, czego nie rozumiem i co zawsze wywołuje mnie gniew. Pamiętam też doskonale z własnych szkolnych korytarzy, na ile rzeczy nauczyciele mieli zwyczajnie wyjebane i ile rzeczy na szkolnych przerwach uchodziło płazem. Wiem też, że nie są w stanie pilnować wszystkiego, oni także chcieliby skorzystać z przerwy, ale to coś, co zdecydowanie wymagałoby poprawy. Pamiętam też nauczycieli, dla których rozwijanie uczniów było pasją i na których lekcje chodziłam z radością i miałam taki niemy pakt - chociażby na czytanie powieści na lekcjach - póki miałam wszystko odrobione i ogarniałam lekcje przymykali oko ;)/
W tej książce każdy z nas znajdzie okruch siebie - być może w osobie Niny albo Kacpra, a być w może w napastnikach. Ze mną ta książka zostanie na dłużej, a ja jestem ogromnie ciekawa innych książek Martyny i coś czuję, że jeszcze się spotkamy.
Mam w planach! :)
OdpowiedzUsuńDobrze! :)
Usuń