Pierwsze spotkania z autorami bywają różne - czasami zakochujesz się od pierwszego wejrzenia, czasami dopiero za którymś razem. Ja przepadłam w połowie książki. Na początku było ciężko, bo o ile fabuła była spoko, bohaterowie byli spoko, to niesamowicie denerwował mnie związek ofiary i jego żony. Nie wynika to jednak z samego pióra, acz z mojej niechęci do toksycznych relacji.
Bo takie było małżeństwo słynnego filantropa - toksyczne do granic. Tyle jesteśmy w stanie wywnioskować już na samym początku, ale szczegóły, które wychodzą na jaw w trakcie? Co wrażliwe osoby złapią się za głowę i odłożą książkę, część osób może się zwyczajnie od tej historii odbić, bo to nie jest opowieść dla wrażliwych. Nie dostałam co prawda lejącej się krwi, brutalnych morderstw, ale nawet mi momentami było ciężko, bo największy dramat dzieje się za zamkniętymi drzwiami, a największą poszkodowaną jest ta, która jest najbliżej.
Nie trzeba być specjalnie spostrzegawczym, żeby wiedzieć, kto zabił - to tak naprawdę sugeruje nam opis książki, to wiemy wszyscy. Naszym celem jest dowiedzenie się dlaczego, jak i za co - i to jest coś, dlaczego warto tą książkę przeczytać, czego ja się początkowo nie spodziewałam kompletnie i dlaczego ostatecznie zostałam z opuszczoną szczęką. Trochę boli, że tak długo musiałam na to czekać, ale było warto!
O ile żony od początku nie lubiłam i moją sympatię zyskała chyba dopiero w momencie, gdy znałam już wszystkie fakty, o tyle Toma polubiłam od razu i wróżę nam świetlaną przyszłość, bo jestem ogromnie ciekawa kolejnych tomów i innych książek autorki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!