Trafiłam na tą książkę zupełnie przypadkiem podczas poszukiwania czegoś zupełnie odmiennego, ale zainteresował mnie tytuł. Posprawdzałam, poszukałam i stwierdziłam, że co mi szkodzi, może być fajne, bo przypomina mi moje ulubione serie, które czytałam za młodu!
Wyobraź sobie, że pracujesz jako kelner na Titanicu i na własne oczy obserwujesz katastrofę i tą cholerną górę lodową, która właśnie pokrzyżowała twoje życie. Jednak nie umierasz, bo znikąd pojawia się człowiek, wyciąga do ciebie dłoń i przenosi prawie sto lat w przód. Taka sytuacja przydarza się Liamowi O'Connorowi, który powinien był umrzeć w 1912 roku, a nagle znajduje się w 2001, cały i zdrowy. Maddy Carter powinna zginąć w katastrofie lotniczej w 2010 roku, a Sal Vikram w pożarze w 2026 roku, ale każde z nich zostało uratowane przez tą samą tajemniczą osobę otrzymali szansę na drugie życie.
Teraz znajdują się w pętli, ich domem są dwa dni - dzień poprzedzający i ten, w którym wydarzyła się jedna z największych katastrof XXI wieku - atak na World Trade Center. Mają nauczyć się tych dni na pamięć, a każde odstępstwo od normy, jakakolwiek zmiana będzie znaczyła, że coś się dzieje w przeszłości. To ich zadanie - mają na celu monitorować przyszłość i ścigać innych podróżników w czasie, którzy będą próbowali namieszać.
Brzmi mega spoko, prawda? I przez większość czasu tak jest. Moje pierwsze skojarzenie nasunęło mi pierwszy tom Pendragona, jednej z moich najukochańszych serii, a potem płynnie przeszło w serial Timeless - ten akurat mi się nie podobał, ale mniej więcej chodzi o to samo. Nie do końca dostałam to, czego oczekiwałam, ale też nie do końca wiem, na co się pisałam. Pierwsza połowa książki zleciała mi błyskawicznie, za to druga była dosyć... nużąca.
Bardzo podoba mi się pomysł, polubiłam się z bohaterami i sam motyw podróży w czasie jest fajny, chociaż zdecydowanie jest to książka skierowana do młodzieży i starszy czytelnik może się czasami nudzić. Jeśli spodziewacie się, że same podróże w czasie zostaną dogłębnie wyjaśnione albo poznamy mechanikę tego wszystkiego to niestety musze was rozczarować, bo ja czegoś takiego nie zauważyłam. Przynajmniej nie tak dokładnie. Owszem, zostało powiedziane, że istnieje wehikuł, jak doszło do jego wynalezienia, dostajemy dokładne informacje, w jaki sposób mogą wrócić, ale nie wyhaczyłam informacji jak to się dzieje, że są w stanie przenosić się zarówno sto lat w przeszłość, jak i 10 lat do przodu. Plus za uwydatnienie minusów takich podróży i ich oddziaływania na człowieka! W tej kwestii jestem zadowolona, ale czegoś mi zabrakło
Kuleją trochę sami bohaterowie, ale bardziej na zasadzie ich reakcji na to wszystko. A właściwie braku reakcji. Zrozumiem jeszcze obie dziewczynki, które przeniosły się w przeszłość - jedna w tych czasach już żyła, druga jeszcze się nie urodziła. Ale chłopak, który żył sto lat wcześniej i jego absolutny brak reakcji i takiego zagubienia wobec techniki, która diametralnie się zmieniła? Hm. Zabawne, ale nie w taki pozytywny sposób.
Nie podobała mi się przygoda Liama, ale głównie dlatego, że była niesamowicie rozwleczona, jego powrót do domu stanowił taki problem, po drodze miał tyle przeszkód, ciągle coś było nie tak, że momentami już naprawdę było mi wszystko jedno, czy on do tego domu dotrze, bo czekałam tylko na koniec. Szkoda, bo zaczęło się naprawdę nieźle.
No i kocham Boba. Matko, co to za cudowna postać jest! Zdecydowanie mam zamiar sięgnąć po kolejne tomy. Jestem trochę znudzona, ale jak najbardziej zaintrygowana tą historią i chcę poznać kolejne losy bohaterów.
Autor: Alex Scarrow
Nigdy nie przepadałam jakoś szczególnie za wątkami podróży w czasie w książkach.
OdpowiedzUsuńJa też nie, choć znam kilka takich, które się obroniły. Muszę wrócić do tej serii :)
Usuń