lipca 29, 2019

Smoczy książe. Księga 1: Księżyc



Myślę, że jeśli ktoś mnie śledzi dłużej to już wyhaczył informację, że nade wszystko kocham smoki (zaraz za psami, hellou), choć tworów z nimi związanych na blogu jest raczej mało, jeśli nie wcale. Jednakże lwią część książek z nimi związaną zdążyłam przeczytać, zanim zaczęłam prowadzić bloga :)

Fabuła Smoczego Księcia skupia się na dwóch młodych książętach, Ezranie i Callumie, którzy znajdują w piwnicy swego zamku smocze jajo. Jajo to zostało uznane za porwana i zniszczone wiele lat temu. Elfka Rayla, która włamała się do zamku w celu zamordowania króla, który według elfów jest odpowiedzialny za zagładę smoczego króla i jego dziecka, znajduje jajo wraz z książętami. Zaskoczona biegiem wydarzeń zostaje zmuszona do zmiany swoich priorytetów - jak może zabić kogoś w imię wojny, która nigdy nie powinna się wydarzyć? Od tej pory trójka bohaterów, początkowo niepewna i nieufna w stosunku do siebie, kroczy wraz z jajem do krainy elfów, by oddać jajo prawowitym właścicielom i zakończyć wieloletni spór.

Zacznijmy od tego, że jest to animacja bardzo specyficzna i choć fabuła jest mega spoko, to sama animacja może nie każdemu przypaść do gustu i trochę zepsuć odbiór. Nie jest to klasyczny rysunek, ale coś na zasadzie połączenia 2D z 3D i sprawia to dziwny efekt, jakby twórcy nie mogli się zdecydować, jak to ugryźć. Zdecydowanie też wpływa na jej płynność i dynamikę, sprawiając wrażenie powolnej i mało dynamicznej. należy się do niej zdecydowanie przyzwyczaić i traktować z przymrużeniem oka.

Smoczy książę ma naprawdę fajnych bohaterów i fabułę, która jest pełną historią, całkowicie skupioną na swoim celu i choć występuje tu trochę pobocznych wątków, każdy z nich jest ściśle związany z głównym torem, choć jednocześnie nie poświęcamy im niepotrzebnie dużo czasu i wielki szacunek za to. Dostałam piękna historię, która całkowicie mnie do siebie przykuła i nie pozwoliła się oderwać, a jeśli już, to za każdym razem zatrzymywałam, aby nie leciała beze mnie (co zdarza mi się zaskakująco często). 


Moim niedocenianym ulubieńcem jest Robal - w sumie obstawiam, że to kameleon, ale nic nie jest pewne, bo jest do niczego nie podobne. Niestety świetne postacie psuje... bardzo irytujący dubbing. Naprawdę, po piątym odcinku miałam ochotę rzucić to w pizdam i tylko czułam narastającą frustrację. Musiałam przerzucić się na oryginalny dubbing, jednak raz popsute wrażenie pozostało i radość z seansu została zmącona. Wkurza mnie też fakt, że jak na serial o smokach tych smoków prawie w pierwszym sezonie nie ma :)

Pierwszy sezon otrzymał także tytuł księgi 1: Księżyc i faktycznie główna elfia bohaterka jest księżycowym elfem, co daje nadzieje, że pozostałe sezony utrzymają formę i skupimy się na kolejnych magicznych bohaterach krainy.

Tytuł: Smoczy Książę
Tytuł oryginału: The dragon prince
Sezon: 1
Odcinków: 9
Czas trwania odcinka: 26 minut
Stacja: Netflix

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger