Z reguły nie mówię tego głośno, bo zawsze patrzą na mnie jak na debila, ale uwielbiam wszelkiego rodzaju filmy i seriale muzyczne (taneczne też), większość z nich znam na pamięć i jeśli wymienisz tytuł, jest duża szansa, że już to widziałam. Także, gdy na Netflix pojawił się serial Go! i dorwałam jego opis było bardzo duże prawdopodobieństwo, że to zobaczę. Początkowo byłam oporna - hiszpańskojęzyczne historie nigdy nie skradły mojego serca (okay, pełnometrażowy film Violetty widziałam trzy razy, a meksykańską wersję HSM znam na pamięć ^), a styl Disney Original też mnie nie kręcił, bo gdy te produkcje pojawiły się u nas, ja już kończyłam z bajkami, a odkrywałam seriale (i moją miłość do kryminałów!).
Mia jest piękną, charyzmatyczną dziewczyną, która ponad wszystko chce śpiewać i tańczyć. Wraz z przyjacielem Gasparem utworzyli zespół, któremu poświęcają każdą wolną chwilę i są dla siebie niczym rodzeństwo. Mia na co dzień mieszka ze swoją "ciotką" - najlepszą przyjaciółką zmarłej matki. Gdy elitarna szkoła Saint Mary ogłasza otwarty nabór i opcja zdobycia stypendium staje się realna, Mia stawia się na przesłuchaniu. Początkowo odrzucona, zostaje przyjęta przez właściciela szkoły, Ramiro, którego łączy przeszłość z ciotką Mii. Mia już od samego początku zaprzyjaźnia się z synem Ramiro i wdaje się w konflikt z jego córką, która przywłaszczyła sobie prawa do wszystkiego w szkole.
Zacznijmy od tego, że serial jest wręcz do bólu stereotypowy i schematyczny, ale ja te schematy łykam jak pelikan i jeszcze dobrze się bawię. mamy tu piękną i zdolną nową dziewczynę z może nie biednej rodziny, ale na prestiżową szkołę jej nie stać. Przyjaźni się z wyrzutkami, którzy korzystając z jej blasku, otwierają się i są przez nią zachęcani do pokazania, na co ich stać. Wdaje się w konflikt z rozpieszczoną córeczką dyrektorki i właściciela, która myśli, że jest pępkiem świata i pomiata wszystkimi dookoła, włącznie ze swoim chłopakiem. Oczywiście jej brat jest normalny (i bardzo fajny!). Oczywiście też ma swoje dwie przydupaski, które są na każde jej skinienie. W całym tym schemacie brak mi jeszcze przyjaciela-geja, ale mam przeczucie, że się tam gdzieś czai :D
Uwielbiam Mię, jej energię i charyzmę, jest zaraźliwa, a dziewczyną piękna i naprawdę fajnie się na nią patrzy. Nikogo nie zaskoczy fakt, że wkurza mnie Lupe ze swoim "patrzcie-jaka-to-ja-jestem-cudowna-i-i-ile-mam-hajsu-rządzę-tą-szkołą", bo po prsotu nie znoszę czegoś takiego, taka postać zawsze jest na dnie mojej hierarchii i trzymam kciuki, że coś pójdzie nie po jej myśli albo ją wyrzucą lub złamie nogę. Tak wiem, okropna jestem :)
Przyzwyczajona do anglojęzycznych produkcji, jestem zaskoczona jak bardzo oni wszyscy są tu... ekspresyjni... Początkowo mega rzucało się to w oczy, takie nadmierne gesty, mimika, ale oni chyba po prostu tak mają, a koniec końców da się do tego przyzwyczaić i cieszyć oczy. Oczywiście, serial jest mega kiczowaty, ale może ja po prostu jestem wciąż tą mała dziewczynką, która takie rzeczy i nie oszukujmy się, że lubię sobie obejrzeć taki kiczowaty serial i odpocząć od mrocznej atmosfery większości seriali. I cholernie mnie wkurzają te wszystkie angielskie wstawki. Po co to?
No i niecierpliwie czekam na drugi sezon, bo ten zakończył się w okropnym momencie!
Tytuł: Go! Żyj po swojemu!
Tytuł oryginału: Go! Viva e Tu Manera
Sezon: 1
Ilość odcinków:15
Czas trwania odcinka: 39 minut
Status: w trakcie
Status: w trakcie
Stacja: Netflix
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!