Chcąc i nie chcąc, większość czytanych przeze mnie książek należy do jakiejś serii. Mam taką niepisaną zasadę, że nie znoszę zostawiać zaczętych serii (seriali również) i przez lata nauczyłam się, że należy dawać szansę nawet tym gorszym, bo każda z nich miewa czasami gorsze dni (albo sezony). Z reguły udaje mi się doprowadzić sprawę do końca, ale przyznam szczerze, że odkąd mam czytnik, liczba zaczętych przeze mnie serii drastycznie wzrosła.
Zazwyczaj (znaczy w sumie kiedyś) zaczętą serię czytałam hurtem bądź była przetykana innymi książkami (fajnie to widać na mojej liście :D). Obecnie wygląda to z goła inaczej i czasami przeczytam pierwszy tom, zostawię, a potem ciężko mi już do tego wrócić. Także przedstawiam Wam listę mych zaczętych serii (zapewne będzie miała x części). Być może da mi to jakiegoś kopa do działania i uda mi się ją sukcesywnie zmniejszać. Albo Wy mnie zachęcicie :D
Oto część 2 :)
Oto część 2 :)
11. Pas Deltory - Emily Rodda = 1312 strony
3/9
3/9
Seria ta to mój powrót do dzieciństwa i bardzo miłe wspomnienie, choć dziś wydaje mi się zbyt krótka i zbyt szybko się kończy. Dawkuję sobie, a fakt, że cześć z nich mam po angielsku jeszcze zwalnia tempo mego czytania. Gdy zaczęłam ją czytać, w Polsce były wydane zaledwie cztery tomy i wówczas przeczytałam wszystkie i to po kilka razy, bo bardzo chętnie do niej wracałam. Dlatego tak bardzo cieszy mnie fakt, że została wznowiona i wydawane są także dalszy tomy!
Do dziś jestem w szoku, że przeczytałam pierwsze dwa tomy, które razem mają "tylko" 1800 stron :D. Seria bardzo mi się podobała i w sumie nie wiem, dlaczego jej nie dokończyłam. Może to kwestia tego, że wyszedł serial i zamiast skupić się na książce, skupiłam się na serialu. A może dlatego, że musiałam oddać pożyczone książki i nie mogłam się doczłapać do biblioteki :). Niedługo zakończenie serialu, więc będzie to dobra okazja, by jeszcze raz zagłębić się w Westeros. Zapewne i tak skończę ją szybciej niż Martin.
Tu też zbytnio nie pamiętam, o czym to było, ale czytałam chyba dwa razy pierwszy tom, a to już o czymś świadczy :)). Niestety w Polsce wydane są tylko dwa toy i raczej nie zapowiada się na kolejne (tylko te policzyłam w liczbie stron). A szkoda. Może sobie podszlifuję angielski albo polubię czytanie w tym języku.
14. Dziennik Bridget Jones - Helen Fielding = 1546 stron
1/4
1/4
O dziwo filmy widziałam wszystkie prócz najnowszego, ale z książkami coś poszło nie tak, bo przeczytałam tylko drugi tom, który bardzo mi się podobał. Chyba byłam za młoda na problemy Bridget.
15. Czekam na Ciebie - J. Lynn = 2352 strony
6/8
6/8
16. Wojny Lotosowe - Jay Kristoff = 1552 strony
1/3
1/3
Pierwszy tom nie porwał mnie tak, jak się tego spodziewałam i nawet trochę zawiódł, ale ma cudownych bohaterów! Dla Tygrysa Gromu jednak wrócę. Nie zmienia to jednak faktu, że mam bardzo mieszane uczucia, co do tej książki.
17. Lincoln Rhyme - Jeffery Deaver = 5426 stron
5/13
5/13
Deaver był moją młodzieńczą miłością i chyba to od niego zaczęła się moja miłość do kryminałów. Rhyme i Amelia to pierwsza para detektywów, która zawładnęła moim sercem, choć kolejność czytania książek woła o pomstę do nieba. Premiera 12 tomu uświadomiła mi, jak bardzo tęskniłam!
18. Jennifer L. Armentrout - Lux = 2640 strony
5/5
5/5
W Kat i Damonie zakochałam się od pierwszego wejrzenia i jest to książka, która wywołała naprawdę dużo emocji! Tak, jak chłonęłam ją wszystkim zmysłami, tak nie potrafię zabrać się za ostatni tom i zakończyć tę naprawdę epicką podróż.
UPTADE: Jedyna seria, którą póki co udało mi się skończyć! (Styczeń 2020)
19. John Marsden - Jutro = 1968 stron
3/7
3/7
W "Jutrze" zakochałam się za sprawą filmu, choć z książkami już tak dobrze nie poszło. Zaskakująca i naprawdę bezsensowna sytuacja sprawiła, że utknęłam w czwartym tomie. Od długiego czasu nie potrafię wybaczyć debilizmowi bohaterów i póki co nie umiem się zmusić, aby znów im towarzyszyć.
20. Justin Somper - Wampiraci = 2778 stron
5/7
5/7
Wampiry + Piraci - czy to może się nie udać. Byłam zaskoczona tym połączeniem, bo myślałam, że o wampirach przeczytałam już wszystko. Pierwsze tomy czytałam po kilka razy, ale jak do tej pory nie udało mi się skończyć serii. nietuzinkowa fabuła, cudowni bohaterowie i dziwne okładki skradły moje serce i naprawdę czule wspominam tą serię.
Za nami "już" 20 serii i kolejne 68 pozycji. Chyba załatwiłam sobie robotę do końca życia. Z wyżej wymienionej stawki do tej pory przeczytałam 34 pozycje, więc wygląda to o wiele lepiej niż w przypadku pierwszego zestawienia, napawa dumą i nadzieją, że uda się skończyć!
A jak u Was, znacie i kochacie któreś z tych serii, czy może widzicie je pierwszy raz na oczy? Podzielcie się!
Rozpoczynanie i niekończenie serii to również mój problem. W tym roku po 5 latach (!) wróciłam do cyklu "Jutro", sięgając po trzeci tom. Skoro piszesz o kryzysie po czwartej części to już się boję. Podobnie jak Ty, przeczytałam tylko dwie powieści Martina i wciąż nie mogę zabrać się za kolejne, mimo że historia mnie zaciekawiła, a serialu nie oglądałam. Teraz to już chyba musiałabym te dwie książki przeczytać jeszcze raz, żeby pamiętać, co się wydarzyło. Na twórczość Deavera też się czaję, ale zelektryzowała mnie informacja o 32 tomach. Cykl Lincoln Rhyme ma 14 części według informacji z biblionetki. Chyba, że czegoś nie wiem? :)
OdpowiedzUsuńO boże, to miało być 12 ;D Już poprawiłam. Nie mam pojęcia jak to wyszło :D Najgorsze zdecydowanie jest wracanie do książek, bo zaczynanie nowych serii jest zdecydowanie zbyt proste...
UsuńNic się nie stało, chociaż w pewnym momencie pomyślałam, że nigdy tej serii nie przeczytam, jeśli ma 32 tomy :P Oj tak, z zaczynaniem nie mam żadnego problemu, gorzej z kończeniem.
UsuńJa tak samo, gdzieś mi motywacja umyka po drodze.
UsuńOoooo trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńPrzyda się ;)
Usuń