Kiera Cass zdobyła moje serce serią "Rywalki", którą pokochałam całym serduchem i z którą naprawdę świetnie się bawiłam, więc była to kwestia czasu, zanim sięgnę po kolejne jej książki. Chociaż muszę przyznać, że początek był ciężki i kompletnie nie mogłam się przebić przez książkę. Trochę za bardzo trąciło mi to małą syrenką, mimo, że tak naprawdę nie było tu żadnego powiązania, ale mózg ubzdurał sobie swoje. Pierwsze sto stron czytałam chyba z tydzień, resztę skończyłam w zaledwie pół dnia, nie mogąc się oderwać od historii Kahlen.
Kahlen to syrena, która musi być posłuszna rozkazom wydawanym jej przez Ocean. Jej głos, odbierający rozsądek i budzący pragnienie rzucenia się w morską toń, jest śmiertelnie groźny dla ludzi. Akinli to zwyczajny człowiek - pełen ciepła, przystojny chłopak, dokładnie taki, o jakim od dawna marzy Kahlen. Jeśli się w nim zakocha, narazi ich oboje na ogromne niebezpieczeństwo... ale nie jest w stanie wytrzymać rozłąki. Czy zaryzykuje wszystko, by pójść za głosem serca?
Kiera Cass (ur. 1981) jest debiutującą amerykańską pisarką, autorką bestselerowych powieści z serii „Selekcja”, które znalazły się na liście bestselerów New York Timesa. Kiera Cass dorastała w Południowej. Ukończyła Radford University, a po ślubie zamieszkała w Christiansburg. Dziś jest nie tylko rozpoznawalną autorką książek, ale także szczęśliwą matką i spełnioną żoną. Ma cudowne dzieci, którymi chwali się na każdym kroku.
Cass ponownie stworzyła ciekawy świat, choć chwilę zajmuje oswojenie się z nim. Któż z nas nie chciałby przez cały wiek być pięknym, młodym, niezniszczalnym, przeżyć zmianę otaczającego nas świata. Ma to jednak jedną poważną cenę - bycie syreną wiąże się z faktem bycia niebezpieczną dla całego świata, nawet najmniejsze piśnięcie może sprawić, że najbliżej znajdujące się ciebie osoba zechce się utopić w najbardziej absurdalny sposób. Na szczęście siostry mogą porozumiewać się ze sobą i z Matką Ocean - która tutaj ukazana jest jako coś w rodzaju pradawnego bóstwa, nieokiełznanej mocy, która do przeżycia potrzebuje pomocy czterech syren - Kahlen i jej sióstr, które średnio raz w roku zmuszone są użyć swojego głosu, aby zatopić statek i nasycić Matkę.
Jest to zdecydowanie bardzo ciekawe rozwiązanie - samo ukazanie oceanu, jego majestatu i siły jako kobiety, a zjawisk będących jej naturalną częścią - tsunami, czy też sztorm jako posiłek, w którym pomogły jej syreny. One same też nie są typowymi, krwiożerczymi syrenami, które wabią marynarzy ażeby potem im zjeść. Są to normalne dziewczęta, które mają swoje plany, nadzieje, marzenia i snują pomysły, jak będzie wyglądało ich życie po odsłużeniu całej służby.
Ale jak to bywa w książkach, zawsze znajdzie się ta jedna, jedyna, na ileś tysięcy lat, która jest inna. Kahlen jest marzycielką, romantyczką i altruistką - zawsze stawia dobro innych ponad swoje, najpierw myśli o siostrach, wspiera je, podnosi na duchu i wydobywa z nich to, co najlepsze, a dopiero na sam koniec dba o samą siebie. Gdy spotyka Akinlego (któż to wymyślił...), jej świat obraca się o sto osiemdziesiąt stopni i musi walczyć pomiędzy miłością do mężczyzny, uczuciem, o którym zawsze marzyła, a posłuszeństwem wobec Matki Ocean.
Nie dajcie się zwieść, to JEST historia miłosna, a poświęcenie Kahlen nie daje mi się pozbyć podobieństwa do Małej Syrenki, ale chyba o to w tym wszystkim chodzi. Księżniczki Disneya wyznaczyły jakiś trend i nie da się pozbyć porównania do nich. Nie zmienia to faktu, że jest to historia piękna, ich uczucie jest opisane w sposób naprawdę cudowny i był to miód na moje serduszko, bo koniec końców okazało się, że jest to dokładnie to, czego w danym momencie potrzebowałam. Bo wiecie, w środku mnie jest taka mała dziewczynka, która uwielbia szczęśliwe zakończenia, księżniczki i historie o miłości i mimo, że swoją własną uwielbiam i nie zamieniłabym jej na nic innego, to uwielbiam czytać takie historie i prawdopodobnie nic tego nie zmieni.
Tytuł: Syrena
Tytuł oryginału: The Siren
Autor: Kiera Cass
Seria: brak
Stron: 392
Format: mobi
Wydawnictwo: Jaguar
Niedawno (tydzień temu) skończyłam przygodę z "Rywalkami", a właściwie z całą serią Selekcja. Pióro Kiery Cass bardzo mi się spodobało, dlatego w przyszłości z pewnością sięgnę po więcej jej książek. Może właśnie następną pozycją będzie recenzowana przez Ciebie "Syrena", bo fabuła naprawdę wydaje się niezwykle ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńwww.pomistrzowsku.blogspot.com
Ja ja ci zazdroszczę, że dopiero teraz je czytałaś. Ja do dziś wspominam je bardzo dobrze <3. Jest świetna, polecam i mam nadzieję, że pojawi się więcej jej książek!
Usuń