Pierwsza cześć trylogii Firebird naprawdę mnie zachwyciła i byłam w szoku, bo spodziewałam się jakiegoś głupiego romansidła, a dostałam naprawdę porządna książkę, która z romansem miała niewiele wspólnego! Czy druga cześć dotrzymała kroku i utrzymała poziom?
Claudia Gray to pseudonim pisarki Amy Vincent. Autorka na swoim koncie ma już bestsellerową serię Wieczna noc. Wcześniej pracowała, m.in. jako prawniczka i dziennikarka.
Marguerite Caine wyruszyła w podróż do innych wymiarów za pomocą Firebirda – genialnego wynalazku jej rodziców, jej chłopaka Paula i ich przyjaciela Theo. Zwróciła jednak także uwagę wrogów, gotowych porywać, szantażować lub nawet zabijać ludzi, by wykorzystać Firebirda do swoich celów. Gdy dusza Paula zostaje rozszczepiona na cztery odłamki, uwięzione w jego wersjach z innych wymiarów, Marguerite gotowa jest zrobić wszystko i udać się w każde miejsce, by go ocalić. Ale cena za jego bezpieczny powrót jest wysoka. Jeśli nie zniszczy dzieła życia swoich rodziców w innych wszechświatach, Paul przepadnie na zawsze.
Zanim zacznę, bo zawsze o tym zapominam - grafik odwalił kawał naprawdę dobrej roboty i stworzył cudowne okładki! Takie rzeczy to ja lubię, są delikatne, nienachalne, a przy tym tkwi w nich jakiś sekret, tajemnica. Zacnie, zacnie ;).
No a już przechodząc do samej książki, to tak - totalnie utrzymała swój poziom. Jestem pod wrażeniem, jak autorka rozbudowała swój świat i wdzięczna, ze każdy z wymiarów naprawdę jest inny, nasi bohaterowie nie są tacy sami i co najważniejsze - nie musimy się bać o żadne paradoksy, bo je ma dwóch osób w jednym świecie. Trochę przypomina mi to fabułę Intruza, gdzie tytułowy bohater zajmował ciało gospodarza, dzieląc z nim wspomnienia, ale szczerze, to skojarzenie to pojawiło się dopiero teraz, w trakcie słuchania nie pojawiło się żadne.
Uwielbiam tez relacje Marguerite z rodzicami, poszukiwanie cech znanych jej osób z własnego wymiaru z tymi, które spotyka na swojej drodze. No bo pomyślcie - są inni, a jednak tacy sami. Wyobraźcie sobie, ze możecie przenieść się do wymiaru, w którym jesteście bohaterem narodowym, księżna albo inaczej - takiego, w którym ktoś, kogo bardzo kochacie wciąż żyje, albo natraficie na taki, w którym związaliście się z totalnie inna osoba. Jest w tym jakiś tragizm.
To jest właśnie chyba najfajniejsze, ze nie wszystkie wymiary są fajne, nie wszytko jest czarno białe i nie na każdej drodze czeka szczęśliwa przygoda. Cieszę się, że Maggie ma przed sobą także trochę cierpienia, bólu, zostaje postawiona przed totalnie inną rzeczywistością, a w jej głowie zostaje zasiane ziarno wątpliwości. Bo dzięki temu jest prawdziwsza, wydaje się, jakby mogła być nasz koleżanka z sąsiedztwa i o wiele łatwiej ja polubić, a wydarzenia nie wydają się zmyślone i podkoloryzowane. Nie ma wrażenia sztuczności.
Nawet Theo, którego niezbyt lubiłam w pierwszej części zyskał w moich oczach i jakoś przyjemniej było mieć go za towarzysza. Szczerze? To ja się trochę nie mogę doczekać finału tej historii. Jestem mega ciekawa, jak to się wszytko potoczy, bo w tym tomie autorka naprawdę namieszała i na jaw wyszły fakty, które wszystko zmieniają. Gdybym ja była Maggie - miałabym naprawdę zamieszane w głowie i trzy razy bym się nad wszystkim zastanowiła. Oby tak dalej! Czekam na jakiś epicki finał i mam nadzieję, że się nie rozczaruję!
Tytuł: Dziesięć tysięcy słońc nad tobą.
Tytuł oryginału: Ten Thousand Skies Above You
Autor: Claudia Gray
Seria: Firebird (tom 2)
Stron: 432
Format: TTS
Wydawnictwo: Jaguar
Mam zamiar sięgnąć po tą książkę a po twojej recenzji sądzę że jeszcze szybciej to nastąpi ;)
OdpowiedzUsuń