czerwca 05, 2020

Przegląd seriali #7

JANE THE VIRGIN (Sezon 5 + podsumowanie całości)


„To jest już koniec, nie ma już nic” - była kiedyś taka piosenka, choć nie pamietam, kto ja śpiewał. No i faktycznie, nie ma już nic. Choć przygodę z Jane zakończyłam już parę miesięcy temu, nie umiałam zdobyć się na podsumowanie serialu, bo tal naprawdę chciałabym jeszcze więcej! Choć wiem, że to więcej okazałoby się być zbędne.

Piąty sezon Jane The Virgin to przede wszystkim zakończenie i pozamykane otwartych wątków. Muszę przyznać, ze przyszło im to bardzo zgrabnie i ani przez moment nie czułam się zaniedbana jako widz, ani rozczarowana. Scenarzyści odwalili kawał naprawdę dobrej roboty, dając nam historie od A do Z, z mnóstwem emocji, których nie sposób czasami opisać słowami.

Oglądałam na bierząco, co tydzień, jak tylko ukazały się odcinki lub jak tylko udało mi się dorwać do Netflixa, więc sezon piąty dostarczył mi tych emocji trochę mniej - po prostu je dawkowałam. Ale te pięć sezonów dostarczyło mi pełna gamę emocji - śmiałam się, płakałam, byłam zła i łamano mi serce. Rozczulałam się, trzymałam kciuki za bohaterów i przeżywałam wraz z nimi wzloty i upadki. Jane The Virgin jest serialem, który z powodzeniem mógłby przekonać mnie do telenoweli, gdyby były takie jak ona, bo bardzo chętnie obejrzałabym coś w podobnym guście, choćby tylko po to, by znów dostać taka dawkę emocji!

W końcówce zirytował mnie odcinek z wywiadami z aktorami, ale tylko dlatego, ze pojawił się w złym momencie. Umieszczono go tuż przed finałowym odcinkiem, co zaburzyło odbiór serialu - powinien być ostatni, jako dodatek, bo przerywnik nie był do niczego potrzebny. Sam w sobie był totalnie uroczym dodatkiem i ukłonem w stronę fanów, a ja wcale się nie popłakałam, oglądając, jak bardzo koniec tej przygody wzrusza także samych aktorów. Po prostu w złym czasie został dodany.

Jane zdecydowanie ląduje w moim TOP seriali i chyba już zawsze będę wspominać z czułością ten serial, choć wytłumaczenie fabuły osobie postronnej wydaje się być niemalże niemożliwe, a na pewno jest nie lada wyzwaniem! To cudowna opowieść o kobiecej sile, rodzinie, miłości, drodze do odnalezienia samej siebie. Wzrusza, bawi, zapewnia rollercoaster emocji. Kocham, szanuję i zdecydowanie będę za nimi tęsknić. Dziękuje.

Tytuł: Jane the Virgin
Tytuł oryginału: Jane the Virgin
Sezon: 5
Odcinków: 19
Czas trwania odcinka: 42 minuty
Na podstawie: telenoweli „Juana la Virgen”
Status: zakończony
Stacja: The CW

STRANGER THINGS (Sezony 2-3 / Spadek jakości, zawiało nudą)


Po naprawdę dobrym pierwszym sezonie, który zostawił mnie z takim porządnym Wow! i nadzieja na ciąg dalszy, drugi sezon okazał się zderzeniem z rzeczywistością i takim mocnym kopem w dupę.

Historia ciągnie się dalej, ale miałam wrażenie, że tempo akcji spada z każdym odcinkiem i skończenie drugiego sezonu szło mi b a r d z o opornie i motywował mnie jedynie fakt, że zaraz premiera trzeciego i mieliśmy oglądać razem z M, a ja bardzo nie lubię nie wiedzieć, co się dzieje. Ani jak ta małpa mi spoileruje. Niestety im bliżej końca, tym bardziej wiało nudą, przez większość czasu siedziałam tyłem do telewizora, nie będąc kompletnie zainteresowana fabułą (zapewne klepałam posty). Miałam ochotę na wszystko inne, tylko nie to i mogę się założyć, że coś przewinęłam, a końcowe sceny niemal mnie uśpiły (zwłaszcza ten motyw ze szkolnym balem, jeżu, wtedy już osiągnęłam szczyt nudy).

Trzeci sezon niestety nie podniósł mnie na duchu, bo zgodnie z M. stwierdziliśmy, że cholernie wieje nudą i bardzo szybko straciliśmy serce i chęci na oglądanie, ale hej! Jesteśmy uparci plus było niewiele odcinków, więc jakoś daliśmy radę. Chociaż założę się, ze to ja głównie naciskałam, żeby skończyć serial.

Ale przyznać szczerze, ze zakończenie trzeciego sezonu bardzo podniosło mnie na duchu i na nowo rozbudziło zainteresowanie, nawet pojawiły się łzy. M już wtedy odpadł całkowicie, ale ja się wkręciłam w zakończenie i nawet zaciekawiałam się na tyle, że chyba obejrzę ten czwarty sezon, choć zapowiedź była taka sobie. Nie wyczekuję też jakoś mocno i pewnie przegapię premierę (żartuje, wyskoczą mi nowe odcinki), ale pojawiły się wątki, które cholernie mnie ciekawią i choćby dla nich obejrzę ciąg dalszy. Jednocześnie nie obrazę się, jeśli czwarty sezon okazałby się finałowym, bo odnoszę wrażenie, ze kończą im się już pomysłu, a bohaterowie tez nie będą wiecznie dziećmi. A wszyscy wiemy, ze dorośli walczący z potworami to materiał na kompletnie inną historię.

Podsumowując, jeszcze nie skreślam tej historii, choć czuję się nią już trochę zmęczona i brakuje mi fajerwerków z pierwszego sezonu, kiedy było to coś nowego i świeżego i nawet nostalgia lat 90tych tu nie pomaga. I tak byłam wtedy mała, więc większości tych rzeczy nie pamietam, bądź miałam z nimi styczność bardzo krótko. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

Tytuł: Stranger Things
Tytuł oryginału: Stranger Things
Sezon: 2 i 3
Odcinków: 17
Czas trwania odcinka: 60 minut
Status: w trakcie
Stacja: Netflix

4 komentarze:

  1. Podziwiam cię za to że jesteś w stanie tak dużo oglądać. U mnie to wygląda o wiele, wiele gorzej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już trochę kwestia przyzwyczajenia i długich godzin czekania na M, jak wróci z pracy + problemów ze snem.

      Usuń
  2. Ja poległam po drugim sezonie "Stranger Things", strasznie się nudziłam, więc i po trzeci już nie sięgnęłam. A z tego, co słyszałam - wiele nie straciłam :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo nie lubię zostawiać rozpoczętych seriali. Ten drugi to po prostu masakra była. Trzeci - ciutkę lepiej, ale to wciąż nie jest to, co zaprezentowali w pierwszym sezonie. Szkoda trochę, że tak marnują potencjał. Zobaczymy jak czwarty ;)

      Usuń

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger