grudnia 21, 2020

Nicholas Sparks - Z każdym oddechem

Już naprawdę długo nie sięgałam po Sparksa. Nie umiem nawet wskazać, którą czytałam jako ostatnią, ale na bieżąco oglądam wszystkie filmy. Do tej pory jako autor nigdy mnie nie zawiódł, dlatego wręcz z bólem serca stwierdzam, że "Z każdym oddechem" jest jego najsłabszą książką. Dlaczego? Zaraz wam to wyjaśnię.

NICHOLAS SPARKS - Współczesny amerykański pisarz, którego książki o łącznym nakładzie przekraczającym 105 milionów egzemplarzy ukazały się w ponad 50 językach. Serca czytelników podbił w 1997 roku swoim debiutem – powieścią Pamiętnik. Kolejne – m.in. Noce w Rodanthe, Anioł Stróż, Ślub, Prawdziwy cud, I wciąż ją kocham, Wybór, Ostatnia piosenka, Szczęściarz, Bezpieczna przystań oraz Dla ciebie wszystko, Najdłuższa podróż – znajdowały się przez wiele miesięcy w czołówce światowych rankingów sprzedaży.

Hope jest w rozterce. Skończyła 36 lat, od sześciu lat ma chłopaka, ale na ślub raczej się nie zanosi. Tymczasem u jej ojca właśnie zdiagnozowano poważną chorobę. Hope postanawia więc odciąć się od wszystkiego, spędzić tydzień w wakacyjnym domku w Sunset Beach i zastanowić się nad swoją przyszłością. Tru, urodzony w Zimbabwe przewodnik safari, pojawia się w Sunset Beach, by poznać ojca i dowiedzieć się więcej o młodości matki. Gdy ścieżki dwojga obcych sobie ludzi niespodziewanie się krzyżują, wybucha pomiędzy nimi żarliwe uczucie. Wkrótce oboje staną przed trudnym wyborem: oddać się miłości czy spełnić obowiązek wobec rodziny? Posłuchać głosu serca czy rozsądku?

Czyta się ją niesamowicie szybko, w pewnym momencie zorientowałam się, że już 60% książki za mną, ale niewiele się działo. I to jest mój główny zarzut - akcja. Raczej jej brak. Przez przeszło siedemdziesiąt procent książki dzieje się bardzo niewiele - serio, nie wiem, jak podsumować tą pierwszą część, poza moją mega zdziwioną miną. W pozostałe trzydzieści wciśnięta jest reszta akcji, zakończenie również jest takie trochę kulawe, przez co całość wypada sztucznie, jest naciągana, a ja jestem mocno zniesmaczona.

Bo wiecie, ja kocham Sparksa. Podczas czytania "Jesiennej Miłości" płakałam tak mocno, że przez dobrą godzinę nie mogłam się uspokoić (skończyłam ją gdzieś o 3 w nocy!). Ostatnio piosenka, akurat jako film, podziałała tak samo. One wbijają się w pamięć i w moją duszę, ale tutaj ewidentnie mam problem. Ta historia nie wywołała żadnego efektu, nie poruszyła mnie, była mi kompletnie obojętna. Równie dobrze mógłby napisać to inny autor.

Nie podoba mi się, jak się zakończyła, nie podoba mi się ta dysproporcja, ani ta dwudziestoletnia przerwa, która w magiczny sposób ma wyjaśnić wszystko, co się działo. Dla mnie to take: nie wiem, co mam napisać, to zrobię skok o dwadzieścia lat. Brakuje mi większego rozwinięcia postaci, ich rodzin, oboje wypadają bardzo średnio. Tru trochę lepiej, ale mimo wszystko jest to takie płaskie i bez wyrazu. Jestem w głębokim szoku, że jeden z moich ulubionych autorów potrafi napisać taki szrot!

Jedyne, co się tu wyróżnia i pozostawia miłe wspomnienie to Bratnia Dusza, chociaż mój mózg cały czas podsuwał mi film "Dom na jeziorze" (tez z Keanu i Bullock, piękna rzecz!) i przez to nawet skrzynka została obdarta ze swej magii. Straszne pójście na łatwiznę. Książki Sparksa zawsze miały w sobie to coś, a tutaj? Kupa taka, niesmak i rozczarowanie. No przykro po prostu. Chociaż okładka ładna, to można popatrzeć.

Tytuł: Z każdym oddechem
Tytuł oryginału: Every breath
Autor: Nicholas Sparks
Seria: brak
Stron: 368
Format: mobi
Wydawnictwo: Albatros

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger