Och, czaiłam się na tą książkę długo! Z prozą Goodkinda już zdążyłam się zaznajomić, choć przeczytałam dopiero dwie książki. Tu już pierwsze zdanie nastawiło mnie mega pozytywnie i wywołało niemały uśmiech na mojej twarzy. Terry Goodkind to autor, który zdecydowanie do mnie przemawia!
Ale. No właśnie, nie jest tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać, bo zarówno teraz, jak i w przypadku pierwszych tomów Miecza Prawdy miałam z tą książka problem. Ale zacznijmy od pozytywów! Na plus zdecydowanie jest fabuła, bo pomysł z czytaniem z oczu ludzi i możliwością dojrzenia jego duszy jest świetny! To, w jaką stronę szła fabuła również mega mi się podoba, rozróżnienie umiejętności, różne ich stopnie nasilenia. Bomba, naprawdę. Ja chyba z pięć razy opowiadałam to M. i naprawdę nie mogłam się odciąć od tej książki, musiałam wiedziałam, co będzie dalej!
Podobali mi się też sami bohaterowie, szybko się do nich przywiązałam, zwłaszcza do Johna i Angel! To zdecydowanie moja ulubiona dwójka z całej historii. Kate dużo straciła przez sposób, w jaki został poprowadzony jej wątek, ale to za chwilę. generalnie o każdej postaci mogę powiedzieć coś dobrego, również o tych złych. Wykreowani z dużą inteligencją i bardzo mądrze, różnorodni, autentyczni, co ostatnio zdarza mi się dosyć rzadko i już dawno nie przywiązałam się do żadnej postaci.
Absolutnie za to nie popieram wątku romantycznego, jest beznadziejny, w ogóle mi nie pasuje i była to najgorsza część książki. Był totalnie nie na miejscu w historii i mam wrażenie, że mimo wielu lat pisania, Goodkind wciąż nie umie w romanse, bo w Mieczu też mi się nie podobał i był irytujący. Zdecydowanie najgorsza część historii, która trochę popsuła mi frajdę z zakończenia. Dlatego też postać Kate straciła dla mnie urok, głównie ze względu na ten nienaturalny przebieg wydarzeń.
Postać pisarza - ostatecznie wyszło to nieźle, ale gdy się pojawił i cała ta historia z jego odszukiwaniem, próbą poznania - szczerze to czułam się mega zmęczona w tym czasie i przez chwilę obstawiałam, że jest mordercą - to był jeden moment, kiedy odłożyłam książkę, bo miałam dość. Nie przemawiał do mnie ten wątek, zdecydowanie bardziej podobał mi się początek i koniec, zwłaszcza początek! Środek - tak sobie, nudził i męczył jednak.
I ostatnia rzecz, która zaburza odbiór książki - momentami jest bardzo nierealna. Niby jest to thriller wymieszany z sci-fi i fantastyką, ale niektóre rzeczy były po prostu nienaturalne i nierealne, jak chociażby ten moment z hakowaniem iPhone - to totalnie tak nie działa, nie da się zmienić hasła, żeby właściciel konta się o tym nie dowiedział. To było tak nierealne i potraktowane po macoszemu, że aż poczułam się, że autor robi ze mnie debila. Umiejętności Kate, a raczej szybkość ich opanowywania i jej nagła zmiana w mistrza sztuk walki - to także było co najmniej nierealne. Ale na szczęście nie było tego dużo!
Zapomniałam dodać, że nie udało mi się odgadnąć, kto jest mordercą, a całość była zaskakująca, plot twisty świetne! Także ostatecznie, mimo, że moje odczucia są dosyć skrajne, wspominam ją dobrze i jest to jedna z tych lepszych rzeczy, jakie czytałam w ostatnim czasie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!