lutego 21, 2021

Amo Jones - Tacet a mortuis | Co tu się odje...?

W sumie nie wiem, czemu nie poczekałam z recenzją do trzeciej części i nie podsumowałam ich jako całości, ale z drugiej strony ta część jest zdecydowanie najdziwniejsza ze wszystkich! Nie mam pojęcia, dlaczego w ciągu ledwie jednego miesiąca pochłonęłam całą historię Madison i Bishopa i nie umiem powiedzieć, czy ta seria mi się podoba, bo na pewno ma ogromne minusy!

Właściwie patrzę na nią przez trochę takie różowe okulary - totalnie wyłączyłam się na wszystkie te złe momenty, skupiając się głównie na tych fajniejszych - plusy słuchania książek! Największym minusem całej serii jest zdecydowanie postać Madison - ta dziewczyna jest tak... zmienna, głupia, a jej decyzje tak bezsensowne i podyktowane... no nawet nie wiem czym, bo na pewno nie rozsądkiem. Nawet jak na postać z erytoku nie broni się inteligencją. To dziewczyna, która kocha jednego faceta, całuje się z innym, a przy pierwszej kłótni rzuca się do łóżka innego, prawie prowokując trójkąt. I tak przez trzy tomy. Konsekwencja? Zapomnij. Rozsądek? A co to takiego. Pomijając tą wybiórczą inteligencję jest babką z jajami z nietypowymi zainteresowaniami i niesamowitą ciągotką do bad boyów.

Postacie chłopaków także pozostawiają wiele do życzenia, chociaż muszę przyznać, że tu przynajmniej widzę jakiś rozwój postaci, zwłaszcza u Bishopa, który zaskarbił sobie moje uznanie w tej części. No mimo, że brutal to jednak polubiłam to, jak się zmienia i otwiera. Duży plus. 

Tą część można opisać w sumie jednym słowem: CHAOS. Początek mnie wynudził, bo sceny seksu zajmowały większą część akcji, ba, one były akcją i momentami miałam serdecznie dosyć, wywracałam oczami i cieszyłam się, że słucham i samo leci. Ale końcówka? Końcówka zamieniła się w taki dobry... no dobra, szalony film akcji w stylu John Wick, a ja zbierałam szczękę z podłogi, bo takiego poziomu absurdu się nie spodziewałam i nawet nie wiedziałam, jak mam to opisać i zamotałam się kompletnie, gdy opowiadałam to M. Ale kurde, muszę przyznać, że bawiłam się przednio!

Nie umiem powiedzieć, dlaczego ta seria mi się podoba, bo zazwyczaj trzymam się od takich książek z daleka. Może to ten absurd, może to historia Elite King's Club, która jest świetna. Może to ta tajemnicza księga, która jest zdecydowanie najlepszą częścią historii, nie mam pojęcia. Nie polecę jej wam, nie zrobię wam tego, ale zdecydowanie zostanie w mojej pamięci na długo!

Tytuł: Tacet a mortuis
Tytuł oryginału: Tacet a mortius
Autor: Amo Jones
Seria: Elite King's Club (tom 3)
Stron: 368
Format: TTS
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

4 komentarze:

  1. Nie moje klimaty choć byłam tego kiedyś ciekawa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie sądziłam, że moje, ale tek klimat prywatnych szkół do mnie przemawia.

      Usuń
  2. Kurcze, pomimo tylu wad na swój sposób czuję się zachęcona książką xDd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, ale mówię, zamknij oczy na bohaterów i ich idiotyczne zachowanie, bo otoczka jest świetna.

      Usuń

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger