Co oto była za książka! Mocna, poruszająca historia, poniekąd o miłości, poniekąd o trudach rodzicielstwa. Kiedy zaciera się granica miłości do dziecka? Czy jesteś w stanie wyrzec się części siebie? Słuchając tej książki nie mogłam się odpędzić od porównania do serialu "Defending Jacob", bo w obu chodzi poniekąd o to samo - gdy zdarza się tragedia, jeden rodzin stoi murem za swoim synem, drugi zamienia miłość w nienawiść.
Adrianne i Lucas do czasu, gdy dowiedzieli się, czego dopuścił się ich syn, byli zgodnym małżeństwem. Oboje zgadzali się, aby ze swego domu uczynić azyl dla dwójki swoich dzieci, zawsze ich słuchali i pozwalali być sobą. Gdy prawda wychodzi na jaw, mimowolnie dzielą się na dwa fronty - ona wciąż widzi w chłopcu swego syna, część swojej duszy, wierzy, że teraz potrzebuje miłości bardziej niż dotychczas; on zaczyna widzieć w nim potwora, wyrzeka się go, ignoruje jego istnienie. Tak różni w swych odczuciach.
Mimo, że dzieci nie mam, nie mogę przejść obojętnie obok nagromadzenia napięcia i uczuć i tej obezwładniającej miłości, która przelewa się przez karty tej książek. Mówi się, że miłość rodzica jest bezwarunkowa, ale ile w tym naprawdę jest prawdy? To poruszająca historia o walce o swoje dziecko, o jego szczęście, o miłości rodzicielskiej, jej trudach i granicach.
Zakończenie wywraca twoje poglądy o tej książce do góry nogami. To moje pierwsze spotkanie z piórem Berry, ale jedno wiem na pewno - wrócę.
Brzmi bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńBardzo!
UsuńMam na liście do przeczytania. Jestem pewna, że książka zrobi na mnie wrażenie.
OdpowiedzUsuńNa mnie zrobiła ogromne.
Usuń