maja 14, 2021

Kim Liggett - Rok Próby


Podeszłam do tej książki z wiedzą taką, że słyszałam, iż jest to młodzieżowa odsłona Opowieści Podręcznej. Generalnie nie lubię takich porównań, bo nie dość, że są one czasami naprawdę krzywdzące, to z reguły kompletnie nietrafione. Poza tym uważam takie porównania za kompletnie bezsensowne i czasami potrafią mnie one tylko zniechęcić do lektury. No ale dobrze, bo odbiegam od tematu.

W hrabstwie Garner rządzą mężczyźni. Kobiety traktowane są jako istoty gorszej kategorii, mają siedzieć cicho i rodzić dzieci. Najlepiej chłopców, bo dziewczynki są nieprzydatne. Każda dziewczyna, która ukończy szesnaście lat wysyłana jest na Rok Próby. Jest do tego przygotowywana całe życie. Nikt nie wie, co dzieje się podczas Roku Próby, ani dlaczego niektóre nie wracają w pełni władzy umysłowej albo nie wracają w ogóle. W tym roku jest kolej między innymi na Tierney, ale ona ma inny plan na swoje życie. Nie rozumie, dlaczego o Roku Próby nie wolno mówić, dlaczego kobiety nie mają swojego zdania i dlaczego nie mogą robić tego, na co mają ochotę. Już niedługo dowie sie prawdy...

W ogóle zacznijmy od tego, że nie umiem traktować tej książki jako gorszą wizje przyszłości, która niedługo może się spełnić. No nie i tyle. Mam wrażenie, że w tej historii bohaterowie nigdy nie opuścili średniowiecza. To nie jest wizja świata, który dopiero może nadejść, ale świat, w którym kobiety nigdy się nie postawiły, nigdy nie stanęły na czele, zabrakło takiego ognika, który zaczął zmieniać świat. Możecie się ze mną nie zgodzić, macie do tego pełne prawo ;).

Generalnie jestem ogromnie zaskoczona tą książką. Słysząc naprawdę wiele niepochlebnych opinii i takich, że książce czegoś brakuje nie nastawiałam się niewiadomo na co i byłam niemalże pewna, że to nie będzie książka dla mnie, choć byłam jej ciekawa. O jakże się ja myliłam! Wciągnęłam się w nią niesamowicie, połowę przesłuchałam, resztę doczytałam, chrzaniąc wszystko. Siedziałam do późna, przyklejona do tabletu, żeby tylko ją skończyć i dowiedzieć się, jak to wszystko się rozwiąże! Dla mnie zdecydowanie na plus i nie mogę powiedzieć, że coś tutaj było nie tak, bo nie odczułam żadnych braków, nie przeszkadzała mi narracja pierwszoosobowa i nie mam wrażenia, że coś mnie ominęło, a wręcz przeciwnie. Odniosłam wrażenie, że jest to książka dopracowana, a wszystkie moje pytania uzyskały odpowiedź. 

Momentami byłam zła, byłam poruszona, byłam smutna, ogarnął mnie cały wachlarz emocji podczas lektury tej historii. Owszem, jest też nieco sztampowa - sam pomysł, że ta jedna konkretna bohaterka zmieni świat. Ale wiecie co? Ona była naprawdę fajną bohaterką! W pewnym momencie moje serce ścisnęło się z żalu nad jej losem, by z następnym zwrotem akcji cieszyć japkę, bo kompletnie nie spodziewałam się takiego rozwiązania! No ja absolutnie na książkę narzekać nie mogę.

Zastanawia mnie jednak inna rzecz, która została tu świetnie ujęta. Największym wrogiem kobiety jest bowiem inna kobieta. To, jak zawistne i niszczycielskie potrafimy być wobec siebie, jak potrafimy nawzajem się niszczyć - to jest zdecydowanie najbardziej przerażająca rzecz w tej opowieści. Pozostawione same ze sobą dziewczęta zamiast współpracować, próbowały zniszczyć się nawzajem... Zastanówcie się nad tym. Z drugiej strony zostało też fajnie pokazane, jak kobiety potrafią się wspierać nawet w najgorszych czasach, najgorszych momentach i chwilach życia, być dla siebie pomimo wszystkiego - i myślę, że właśnie to w tej książce jest najważniejsze.

Tytuł: Rok próby
Tytuł oryginału: The Grace Year
Autor: Kim Liggett
Stron: 344
Format: TTS / mobi
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie

2 komentarze:

  1. Na pewno przeczytam, bo pomysł na książkę strasznie mi się spodobał. Do mnie też nie przemawiają takie porównania, a już do "Opowieści podręcznej" zwłaszcza. Nie podobała mi się i mam nadzieję, że "Rok próby" będzie jednak zupełnie inna. Po przeczytaniu twojej recenzji już chyba wiem, co mi się w "Opowieści podręcznej" nie zgadzało - dla mnie też nie wydawała się możliwa w przyszłości. Przecież kobiety już wiedzą, że są takimi samymi ludźmi jak mężczyźni, i nie wierzę, że dałyby się tak cofnąć historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! To taki absurdalny pomysł, że kobiety dadzą się tak stłamsić...

      Usuń

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger