Kiedy po raz pierwszy miałam styczność z tą serię, nie wiedziałam, gdzie mnie to zaprowadzi, ale po zapoznaniu się z historią Madison, wiedziałam, że to nie jest ten typ serii, gdzie mogę cierpliwe czekać na kolejny tom, dlatego przed zaczęciem pięć razy upewniłam się, że historia Tillie i Nate'a będzie zamknięta w tych dwóch tomach, zanim się za nie zabiorę.
Nie miałam pojęcia, jak bardzo tęskniłam za Królami i ich półświatkiem, który momentami przypomina mi podziemny krąg, czasami jakąś mafijną historię, a niekiedy staje się romansem. To książka, która wymyka się ramom gatunkowym, jest mroczna, erotyczna, może nieźle namieszać w głowie i nie nadaje się dla każdego, bo dużo tu brutalności, smutku i jak sama autorka ostrzega na początku - już jej nazwisko czasami brzmi jak przestroga. Dla mnie brzmi jak gwarancja jazdy bez trzymanki, bo zdecydowanie będę mieć na oku kolejne jej książki!
Nate i Tillie - czyli relacja na wskroś toksyczna, jak wszystko w świecie Królów, ale czytało się o niebo lepiej, niż trzy pierwsze tomy, bo tym razem nasza bohaterka nie jest totalnie tępą dzidą, której zachowanie i decyzje sprawiają, że mam ochotę ją zastrzelić, a sobie strzelić tabletem w twarz. Wręcz przeciwnie! Odniosłam wrażenie, że ta historia jest dużo bardziej dojrzała, ale przez niektóre wydarzenia dużo bardziej mroczna. Tym razem moje szare komórki nie obumierały w trakcie słuchania i naprawdę byłam zaintrygowana i zadowolona tym, co dostałam.
Po za tym - ma cholernie satysfakcjonujące zakończenie, a jednocześnie zostawia furtkę na zupełnie nowy rozdział w historii Królów. Rozdział, którego jestem ciekawa, bo po pięciu tomach zakończyliśmy jakąś erę i nadchodzi nowe pokolenie!
Wiem, że w bliżej nieokreślonej przyszłości pojawią się kolejne tomy i jedno jest pewno - ja tu będę cierpliwie czekać, bo swymi książkami rozpaliła moją ciekawość gatunku dark romance i będę musiała pogrzebać w poszukiwaniu innych historii :)
Świetne okładki, przyciągają uwagi. O serii nie słyszałam. Szkoda, że takich ogarniętych bohaterek nie ma we wszystkich częściach. To jest moją największą zmorą w romansach, głupota bohaterek.
OdpowiedzUsuńNiestety, ale nie tylko w romansach zdarzają się takie trzpiotki :). Te dwie okładki są tysiąc razy lepsze, niż pierwszych trzech części :D
UsuńZakochałam się w okładkach, są tak pięknie zrobione <3 muszę koniecznie kiedyś zapoznać się z tą serią bo jakimś cudem ją pominęłam
OdpowiedzUsuńTeż się dziwię, że nie znam ją przez ciebie tylko przez własnego chłopaka :D
Usuń