Od kilku miesięcy z ogromna ochotą i radością witam w swoim repertuarze romanse, książki młodzieżowe, odnajduję w nich ogromną radochę, dużo śmiechu i wciąż mnie zadziwia, jak wiele aktualnych, ważnych i potrzebnych tematów przemycają pod warstewką uroku i uśmiechu.
Tak jest między innymi z "Cała szkoła mówi o mnie" - książce, która przemyciła naprawdę dużo, jest urocza, ale także bardzo mądra, potrzebna i zaskakująco głęboka, choć wszystko to okraszone jest lekkim piórem i ciekawą fabułą.
Eliza jest w przedostatniej klasie i startuje na pozycję redaktora naczelnego gazetki, w której udziela się od początku szkoły. Jest też amerykanką chińskiego pochodzenia, która nie do końca jest w stanie podporządkować się staromodnemu chińskiemu wychowaniu mamy, ma swoje zdanie, ale nie zawsze potrafi je wypowiedzieć a głos, a przede wszystkim jest bardzo zasadnicza. Wszystko rozsypuje się, gdy nie dostaje wymarzonej pozycji, a napisany w rozgoryczeniu tekst zostaje opublikowany na stronie głównej gazetki szkolnej i nagle Eliza staje się twarzą się feminizmu. Len dołącza do gazetki po kontuzji i wszyscy widzą wciąż widzą w nim tylko i wyłącznie sportowca, ale wygrywa wyścig o stołek redaktora, co rozwściecza Elizę. Jest cichy, opanowany i dziewczyna szybko nabiera w stosunku do niego podejrzeń. Dodatkowo ma z nim współredagować artykuły! Jak to wszystko się zakończy?
W tym momencie wciąż miałam przed oczami uroczą historię o dwóch licealistach, ale byłam w błędzie! Ich relacja jest bardzo napięta, opiera się głównie na przyjaźni, naskakiwaniu na siebie i odpychaniu się nawzajem i oglądanie tego było tak satysfakcjonujące, że poczułam się prawie rozczarowana, kiedy przeszli na wyższy level. Z ogromną radością czytałam, jak wzajemnie się poznają i obalają stereotypy, które wokół nich powstały, a przede wszystkim - ich współpraca była strasznie zabawna! Mieli na siebie strasznie dobry wpływ i różne spojrzenia na pisanie do gazetki, dzięki czemu żadne wydarzenie nie było nudne.
Fajnie, że książka porusza takie sprawy, jak feminizm, seksism, tradycyjne chińskie wychowanie, które trochę kłóci się z nowoczesnymi standardami. Wiecie, mama Elizy została w domu i do końca nie wiemy, czy żałuje decyzji o porzuceniu swych marzeń i ciężko jej zrozumieć, że jej córka nie chce takiego życia, że chce czegoś więcej, chce pracować, rozwijać się, a nie tylko czekać i szukać bogatego męża. Obaliliśmy także stereotyp sportowca - wiecie, to krzywdzące spojrzenie, że chłopak uprawiający sport to bezmózga góra mięśni, choć dla wieli z ich sport to tylko pasja, czasami sposób na życie, ale nigdy nie są tylko i wyłącznie sportowcami.
Cieszę się, że ją przeczytałam i mam nadzieję na więcej takich wartościowych książek. Mój nieschodzący uśmiech z twarzy właściwie dotyczył dopiero końcówki książki, bo wtedy przestało być tak poważnie i zrobiło się uroczo, ale to tylko potwierdza, jak wiele ważnych spraw poruszyła autorka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!