Benny powraca. A ja, szczerze mówiąc, wolałabym, żeby tego nie robił. Nowa laleczka i Popsute laleczki, to kontynuacja serii, która totalnie mnie oczarowała i od której nie sposób się oderwać. Podobnie jak w przypadku dwóch pierwszych tomów, te dwa też polecam czytać jeden po drugim, bo inaczej urywacie w połowie historii i nie wiem, jak wy, ale mi sumienie nie pozwoliłoby zasnąć, dopóki nie dowiedziałabym, jak ta historia się kończy.
Nie podobało mi się to zakończenie.
O ile trzeci tom jako tako to posumował (czyżby?), to jednak spodziewałam się, że pójdzie to w totalnie inną stronę. Albo może być tak, że źle zrozumiałam i przekręciłam zakończenie drugiego tomu. Nie przeczę i mimo, że kocham dziwne, porąbane i niepokojące książki to tutaj było chyba jednak zbyt dziwnie. O ile Nowa Laleczka jeszcze jako tako wpasowała się w klimat stworzony przez autorki, to ten ostatni tom stwierdził, że chrzani wszystko i stworzy zupełnie nowy świat. I sam w sobie pomysł mi się podobał, ale kurde, kompletnie nie panował do reszty. Mimo, że fabularnie jest to spójne i nie jest kompletnie z dupy, to jednak nie. Nie jestem fanką tego, w jaki sposób się to rozwinęło i gdzie zawędrowało.
Samo zakończenie jest takie słodko-gorzkie, ale tak naprawdę siostry Jade i Macy zakończenie swojej historii otrzymały w finale drugiego tomu, a tutaj Jade jest bardziej postacią w tle. Wkurzoną laską, której po raz kolejny życie daje w twarz, ale tak szczerze, to ja ledwo co ją pamiętam z tej części. To bardziej historia Benny'ego i mimo, że to psychol to jednak na początku go jeszcze lubiłam. A tu - chrzanić to, dostaliśmy jeszcze większego psychola i powtórzę to po raz kolejny: nie podobał mi się ten ostatni tom.
To wszystko stało się jednak zbyt dziwne i zbyt porąbane, że nawet nie wiem, jak to podsumować, bo chyba motam się w własnych słowach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!