września 07, 2018

Jennifer L. Armentrout - Obsydian



Czasami sobie myślę, że już wyrastam z młodzieżówek, że to nie dla mnie, że te bohaterki są zbyt dziecinne, chłopaki zbyt idealni. A potem trafiam na jakiś fil (Love, Simon), albo książkę i przepadam. Szperałam w odmętach czytnika po skończeniu Barker, a się okazało, że żadnej nowej książki nie ma (na polskim rynku, w oryginale jest!).

Katy zyskała moją sympatię już od pierwszych stron książki. Jest domatorką, kocha książki i prowadzi książkowego bloga. Jest to przy okazji chyba pierwszy raz, kiedy spotykam się z takim połączeniem w książce i aż mordka się uśmiecha, gdy to czytam. Po śmierci ojca przeprowadza się do malutkiego miasteczka we wschodniej Virginii.

Uderzyło mnie to, jak kopniak prosto w twarz. Florydy już nie było - pożarta przez mile, które przejechałyśmy półciężarówką mamy, by zacząć od początku. To nie tak, że tęskniłam za Gainesville, pogodą, starą szkołą czy nawet naszym mieszkaniem. Oparłam się o ścianę i potarłam dłonią czoło. Tęskniłam za tatą. 

Na przeciwko Katy mieszka niezwykłe rodzeństwo - obydwoje cholernie trakcyjni, jakby urwali się z modowego wybiegu, charakterni i tajemniczy. Piękna, wesoła Dee i jej brat, Daemon z seksowną mordą i charakterem typowego dupka. Coś jest w tych książkowych przystojniakach, że są okropnie seksowni z idealnymi ciałami, twarzami, ale ich charakter? Diabły wcielone, chamy i prostaki. Tworzy to połączenie, które kochają miliony nastolatek (i starszych).

- Masz bloga? - Odwrócił się twarzą do mnie, opierając się o futrynę. Kpina wyostrzyła jego rysy.
Wymówił słowo "blog", jakby to było uzależnienie od narkotyków. 

Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego w takich książkach bohater wyprowadza się na drugi koniec kraju, najlepiej do zapyziałej dziury, o której istnieniu nikt nie wie. I dlaczego w takich właśnie zapyziałych dziurach zawsze znajdzie się jakiś przystojniak. I to Przystojniak przez duże Pe! I dlaczego mają tak niesamowicie zielone oczy?!

W tej książce, nie wiedzieć czemu, podoba mi się wszystko - tak różne postacie, które wydają się prawdziwe. Piękna Dee, którą cieszą drobiazgi, zabiegająca o przyjaźń Katy i taka pełna życia i radości. Daemon, którego nie potrafię rozgryźć, bo z jednej strony cham i prostak, ale ma swoją głębszą stronę, taką czułą, trochę niesamowitą. I ta kujonka Katy, książkocholiczka, która przeżywa swoją wielką miłość w najmniej oczekiwanym momencie. Cięta wymian  zdań między bohaterami, którzy zachowują się jak zbuntowane rodzeństwo pragnące sobie dogryźć na każdym kroku.

Kiedy na jaw wychodzi prawdziwa tożsamość naszych bohaterów, to nawet nie jestem zdziwiona, mimo, iż widzę tu mnóstwo podobieństw do Zmierzchu. Brakowało mi tylko podobnego tekstu, kiedy Bella odkryła, że Edward jest wampirem (Nie boję się ciebie, boje się o ciebie). Mimo, iż jest tutaj pełno schematów znanych z typowych młodzieżowych romansów, to mimo wszystko kompletnie mi to nie przeszkadza! Może też dlatego, że pierwszy raz czytam książkę, gdzie tymi stworami są obcy. Tego chyba jeszcze nie grali :)

Tak wyglądamy. Jesteśmy istotami światła. Nawet w ludzkiej formie możemy zaginać światło wedle naszej woli. Tu nastała krótka pauza. Jak widzisz, nie wyglądam jak wielki robal I nie.... błyszczę. W głowie słyszałam obrzydzenie przynajmniej przy tym ostatnim.

Tytuł: Obsydian.
Tytuł oryginału: Obsidian.
Autor: Jennifer L. Armentrout
Seria: Lux. Tom 1
Liczba stron: 442
Format: mobi.
Wydawnictwo: Filia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger