Z serialami czy filmami na podstawie książek jest tak, że nigdy właściwie nie wiadomo, jak to wyjdzie. Osobiście nic do nich nie mam i o wiele lepiej mi się je ogląda, kiedy znam pierwowzór i mogę sobie je porównać, choć i sytuacje, kiedy odbiegają od niego kompletnie i tworzą inną, ale wciąż dobrą historię, też są okay.
Shannarę poleciła mi koleżanka z pracy, totalnie nią zajarana. Mimo, iż od dawna wiem, że jest to serial na podstawie książek i książki te mam na czytniku bądź w chmurze, nie miałam okazji jeszcze się za nie zabrać. Anulowany po drugim sezonie serial miał ogromny potencjał. Ale czy udało się go wykorzystać? Nie jestem tego taka pewna...
Pierwszy sezon mnie urzekł i obejrzałam go chyba w dwa dni, pierwszy odcinek drugiego tak mnie rozczarował, że porzuciłam serial chyba na rok... W pierwszym sezonie poznajemy magiczny świat Shannary - pełen elfów, pół elfów, ale nie brakuje także ludzi. Księżniczka Amberle staje do wyścigu mającego wyłonić jedynego Wybranego, obrońcę magicznego drzewa Elcrys, od wieków broniącego mieszkańców i stanowiącego coś jakby bramę pomiędzy światem, jaki znamy, a światem demonów. Drzewo piękne, magiczne, jednakże zagrożone i wymagające ochrony.
Amberle, wraz z Wilem Ohmsfordem, pół człowiekiem, pół elfem, ostatnim z rodu Shannary, wyruszają na misję w celu ochrony drzewa. Dołącza do nich ostatni z druidów, legendarny Allanon, który w pierwszym sezonie jest o wiele ciekawszą postacią, niż w drugim. Jednak im więcej faktów o nim poznajemy, tym zwyczajniejszy się robi i wcale już nie taki tajemniczy, jaki chciałby być. Niefajnie... Wraz z nimi na misję wyruszyła Eretia, wychowana przez wędrowców złodziejka, której na początku nie znoszę, za to w drugim sezonie staje się główną bohaterką i pokazuje, na co naprawdę ją stać.
I o ile pierwszy sezon urzekł mnie swoją magią, widokami (kręcone chyba w Nowej Zelandii!), postaciami, wątkami, praktycznie wszystkim. Serio, oglądałam to z zapartym tchem i wcisnęłam ten serial M, który już tak zachwycony nie był :D Za to drugi... W drugim sezonie jest nacisk na to, co było powiedziane od samego początku, ale co ja wypaczyłam ze swojej głowy - że świat Shannary jest stworzony na ruinach światach ludzi. I powiem wam szczerze, że nie pasują mi do elfów, magii i druidów spalone resztki samochodów i walące się budynki, opustoszałe, kruszące się... Elementy te sprawiają, że serial nie jest tak magiczny, za jaki go uważałam, spłyca go i sprawia, że cała ta magia, magiczne drzewa i demony wydają się być... nie na miejscu.
Zapewne gdyby sezon trzeci wyszedł, obejrzałabym go, aczkolwiek w tym momencie cieszę się, że przygoda z Shannarą zakończyła się i pozostaje mieć nadzieję, że książki mają inny, lepszy poziom i historia mnie nie zanudzi. Pominę kompletnie kwestię, że twórcy zdecydowali się nakręcić serial na podstawie DRUGIEGO TOMU TRYLOGII. Jakby to miało jakiś sens...
Tytuł: Kroniki Shannary
Tytuł oryginału: The Shannara Chronichles
Sezonów: 2
Odcinków: 20
Czas trwania odcinka: 42 minuty
Na podstawie: "Terry Brooks - Kamienie elfów Shannary"
Stacja: Spike TV
Myślę że pierwszy sezon to coś dla mnie <3
OdpowiedzUsuńPierwszy sezon byl ekstra!❤️
UsuńChyba jednak nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńTakie typowe fantasy :-)
UsuńMoże to strasznie zabrzmi ale odpuściłam sobie ten serial po 1 odcinku 1 sezonu. Zdecydowanie nie tego się spodziewałam. Prawdopodobnie nie trafił w mój gust 😊😊😊 Mam nadzieję że wkrótce odpowiesz na mój świąteczny BOOK TAG.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na twoje odpowiedzi!
www.lawendowasalvaotebook.blogspot.com
Moze tak byc :-) mnie oczarowal
Usuń