Wiecie, co wam powiem? Uwielbiam wydawnictwo Jaguar. Odkąd zaczęłam sobie dopisywać wydawnictwo, uświadomiłam sobie, że pochodzi od nich kilka moich ukochanych serii i nie pamiętam, żebym przy jakiejś książce od nich krzywiła twarz i przypominała sobie, że tej książki nienawidzę. Może zrobię sobie jakieś podsumowanie... :). Rywalki wraz z drugą częścią podrzuciła mi koleżanka z pracy. Wyobraźcie sobie, że wracacie z urlopu, a w szafce czekają na was książki - no banan na pół twarzy!
Illea jest młodziutkim państwem, utworzonym przez zwykłego obywatela, który poświęcił swoje pieniądze, by zbudować państwo. Wżenił się w rodzinę królewską i tym samym sposobem został królem. jednocześnie jest państwem bardzo surowym, gdzie za zdradę grozi śmierć, a spółkowanie z osobą nie swojej ligi może grozić więzieniem. Illea ma bardzo wyraźny podział społeczeństwa i głosi, że powinieneś pozostać w swojej klasie, a związek z kimś kto jest niżej od ciebie lub wyżej wymaga całej ilości zgód i papierologii.
Młody książę Maxon jest w wieku, w którym czas wybrać przyszłą żonę. Odbywa się to na zasadzie eliminacji - zgłoszenia wysyłane przez dziewczęta w wieku 16-20 lat są wertowane, a następnie wśród nich wybrane zostały 32 dziewczęta, które mają rywalizować o serce księcia. Tylko czy wszystkim zależy tylko na księciu, czy mają ukryte motywy? Wśród nich jest America Singer, uparta Piątka, która w Eliminacjach startuje właściwie tylko po, żeby się w końcu porządnie najeść.
Na dobrą sprawę tak pi razy drzwi wiedziałam, o czym jest ta książka, ale gdy tylko zaczęłam ją czytać, przepadłam! Jestem naprawdę oczarowana tą historią i nie mogę się doczekać, żeby ją kontynuować! Już dawno nie zdarzyło mi się tak wciągnąć w historię i wręcz żyć razem z bohaterami. Całym sercem jestem za Ameriką i nie obchodzi mnie, czy wygra, czy przegra, dopóki będzie szczęśliwa i cały czas pozostanie sobą. Uwielbiam ją, to jak potrafi się postawić nawet księciu, ma własne zdanie i nie dopasowuje się do towarzystwa, nie zmienia się na siłę. Jest jednocześnie dobra, pełna empatii i widzi to, czego nie dostrzegają inni. Jestem strasznie ciekawa jak rozwinie się jej relacja z księciem, a jednocześnie czy może na coś liczyć z Aspenem. I czy tych dwoje się spotka i jakie będą tego konsekwencje! Ach, tyle pytań...
Jestem też wdzięczna Cass, że tak cudownie przedstawiła świat! Czasami w tego typu książkach brakuje takich informacji i człowiek się zastanawia i wydaje się to takie niejasne. Tutaj wręcz przeciwnie - dostaliśmy ładny kawałek historii państwa, dowiedzieliśmy się sporo o samej rodzinie królewskiej. systemie społecznym, zasadach państwa, nie zostały także pominięte same kandydatki, choć o nich jest stosunkowo niewiele i wciąż nie wiem dużo o wielu z nich, ale liczę na to, że się to zmieni. Jednocześnie nie jest to przytłaczające i nużące.
Akcja gładko leci na przód, nie widzę, jak mi te strony lecą. Dostałam reakcje nie tylko Americi, ale także osób będących koło niej, dzięki czemu wszystko jest bardziej prawdopodobne i nie mam wrażenia, że coś jest nie tak. Cass umiejętnie prowadzi postacie, pozwalając im ewoluować i w idealnym momencie pokazując ich kolejne cechy. Tutaj nikt nie jest jednowymiarowy, każdy jest inny i to jest piękne. Brakuje mi trochę więcej reakcji rodziców Maxona i ich emocji, ale coś czuję, że może się to jeszcze zmienić.
Warto jeszcze napomknąć o tej cudownej okładce! Pięknie by wyglądała na półce :D. Miałam egzemplarz w miękkiej okładce, który świetnie się trzyma w rękach, a jej budowa sprawia, że doskonale opiera się ją chociażby o kolano i bez problemu można trzymać w jednej ręce, a to ja bardzo lubię! Mam tylko nadzieję, że w dalszych tomach utrzyma się poziom historii.
Tytuł: Rywalki
Tytuł oryginału: The Selection
Autor: Kiera Cass
Seria: Selekcja (tom 1)
Stron: 336
Forma: papier
Wydawnictwo: Jaguar
Trafiłam na tę książkę na... Wattpadzie. Rzadko tam zaglądam. Raz mi się nudziło, grzebałam w telefonie i cudem mi wyskoczyła. Nie była to oczywiście wersja legalna, zgłosiłam to, ale jednocześnie jakoś tak zaczęłam czytać i skończyłam po jakiś 2 godzinkach? Dla mnie tom pierwszy to takie urocze i głupiutkie guilty pleasure. ;P Ale po drugim porzuciłam serię, miałam inne rzeczy do poznania.
OdpowiedzUsuńJa w ogóle, ale chyba będę musiała tam zajrzeć w wolnej chwili, bo wszyscy o tym mówią! :D
Usuń