Rywalki rozpoczęły się z trzydziestoma pięcioma dziewczynami, w Elicie jest ich już zaledwie sześć. Wśród nich znajduje się America Singer - dziewczyna, której nie lubię ani tłumy, ani król i królowa, ale która skradła serce księcia i całej pałacowej służby. Jest niesforna, nie trzyma się w ryzach i wyłamuje się poza schemat. Do końca nie wie czy chce przebywać w pałacu, czy chce brać udział w Eliminacjach i czy tak naprawdę pragnie zostać żoną księcia czy rzucić to wszystko i poślubić Aspena. Sprawy się skomplikowały, kiedy Aspen został gwardzistą w pałacu i sam zasmakował lepszego życia.
W drugim tomie sprawy naprawdę się komplikują, ale sprawia to, że jest to chyba nawet bardziej ciekawe, niż w pierwszym. Na początku skupialiśmy się przede wszystkim na samych kandydatkach - na tym, jak się odnajdują w nowym otoczeniu i walczą między sobą, trochę też poznaliśmy ich motywację. Tutaj dostajemy ogrom informacji o kraju i jego historii, które nie jest tak piękna, jak mogłoby się wszystkim wydawać, a America w bardzo fajny sposób odkrywa tajemnice. Podoba mi się, jak Cass tym manipuluje i jak stopniowo odkrywa przed nami karty, a także fakt, że jednocześnie nie przynudza i nie przytłacza nas informacjami.
Wciąż uwielbiam Americę, choć już nie tak bardzo, jak w pierwszym tomie i mam wrażenie, że dziewczyna się mocno pogubiła, co też jednocześnie wpływa na jej motywację. Za to obrót spraw w końcówce sprawia, że zacieram rączki i czekam na ciąg dalszy. Nie brakuje tu intymnych momentów między bohaterami, które witam z uśmiechem i które nie są przesadzone, tylko pozwalają poczuć chemię między nimi.
Bardzo fajnie, że odsłaniamy rodzinę królewską. Cholera, mam wrażenie, że pod tym wszystkim kryje się coś dużo większego, mroczniejszego, co sprawia, że choć uważałam, że to zwykła młodzieżówka, może romans... Teraz mam mieszane uczucia, ale myślę, że łatwiej mi to będzie ubrać w słowa, gdy przeczytam całość. Oj jak dobrze, że jest to seria skończona!
Ale najbardziej? Najbardziej to ja uwielbiam te trzy cudowne pokojówki. To jej się bardzo udało!
Tytuł: Elita
Tytuł oryginału: The Elite
Seria: Selekcja (tom 2)
Stron: 336
Format: papier
Wydawnictwo: Jaguar
Wiedziałam że ci się seria spodoba.
OdpowiedzUsuńLawendowa Salvatore Book
Zakochałam się!
UsuńZdecydowanie nie jest to seria dla mnie - nie mój gatunek ;)
OdpowiedzUsuńNie szkodzi, znajdziesz inną :D
UsuńZnajdziemy :D
UsuńBardzo miło wspominam tę serię, a choć nie było to nic odkrywczego, to jednak przyjemności z czytania nikt nie może mi odebrać. :P Teraz, już po ponad półtorej roku (jak ten czas leci!), granica między tym co się działo w poszczególnych tomach powoli się zaciera, jednak z tego co pamiętam, nie powinnaś narzekać na brak wrażeń w tomie trzecim! :D
OdpowiedzUsuńNie narzekałam! W czwartym też nie :D
UsuńSeria wydaje sie byc ciekawa, lubie opowiesci ktore maja kilka tomow. Wtedy chce sie skonczyc te pierwsza zeby przeczytac druga. Moze skusze sie i sprawdze, czy ta seria mi sie spodoba:) na razie mam 3 ksiazki w kolejce do przeczytania, wiec to musi poczekac :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na moj blog, gdzie organizuje rozdanie!:)
Chciałabym mieć trzy książki w kolejne, życie byłoby prostsze. Ja się długo zapierałam przed tą serią, ale gdy już zaczęłam to przepadłam :D
UsuńMam w planach tę serię, ale raczej nie najbliższych :) z jednej strony mnie ona ciekawi, z drugiej chyba już jestem za stara :p
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam, ale okazało się, że nie :D
UsuńOsobiście wolę trzymać się pierwszego tomu. Drugi poznałam, ale to już za bardzo poszło w stronę "poważnej dystopii", a... no przepraszam, nie umiem przetrawić rozkmin politycznych w takim uniwersum traktowanych stosunkowo poważnie. xD
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie zwracałam na nie uwagi. Ale jak podsumować całą serię, to dużo bardziej mi się podobały pierwsze tomy, gdzie było dużo tych rozkmin właśnie :)
Usuń