David Fajgenbaum jest lekarzem. Na studiach odnosił sukcesy sportowe. Przezywano go Bestią ze względu na jego wytrzymałość psychiczną i fizyczną. Pewnego dnia zaczął odczuwać ogromne, niewytłumaczalne zmęczenie. W ciągu kilku tygodni jego narządy wewnętrzne przestały działać. Nikt nie potrafił postawić diagnozy. David jakimś cudem przeżył, jego choroba jednak nie zniknęła.
Zaczynam dochodzić do wniosku, że lekarze nie powinni pisać książek, a ja nie powinnam ich czytać. Ale mimo to wciąż to robię, łudząc się, że trafię na jakąś perełkę i wciąż się zawodzę. Już dawno nauczyłam się, że jeśli książka zyskała miano najlepszej i wszyscy ją chwalą, nie oznacza to, że ja się w niej zakocham.
Książka Davida wydaje się tak inna od wspomnień innych śmiertelnie chorych lekarzy, a jednak niczym się nie różni. Będąc na studiach młody chłopak, zaledwie dwudziestokilkulatek trafia do szpitala z wielonarządową niewydolnością narządów. W ciągu kilkunastu miesięcy pięciokrotnie ociera się i śmierć i wciąż nie wie, co mu dolega. Ma przeczucie, że lekarze nie sprawdzili wszystkiego i miał rację, samodzielnie wraz z rodziną dochodząc do tego, co mu jest. Choruje na chorobę Castlemana, a jego źródła mówią, że jest dopiero piątym pacjentem, u którego stwierdzono tą chorobę.
Będąc po raz kolejny na granicy śmierci, żegnając się z bliskimi i przyjmując ostatnie namaszczenie, w Davidzie budzi się duch walki. Skoro lekarze nic nie wiedzą, eksperymentalna terapia nie działa, a bliscy rezygnują z życia, by przy nim być, on sam musi o siebie zawalczyć. I robi to. Zbiera zespół, fundusze i walczy.
Nie będę wam mówić, jak skończyła się ta historia, bo nie chcę spoilerować, ale to opowieść o miłości, o nadziei, o walce o swoje życie. Powinna być emocjonalna, doprowadzić mnie do łez, a przyznam szczerze, że przez ogrom żargonu medycznego potwornie mnie wynudziła. Doceniam ją, trochę żałuje, że nie mówiło się o niej więcej, bo naprawdę warto się z nią zapoznać. Tylko czy musiała zostać napisana w tak nużący sposób?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!