Osiemnaście lat temu ktoś porywa twoją półroczną córkę. Wraca do ciebie pełnoletnia dziewczyna, a ty chcesz wierzyć, że to twoje dziecko, podświadomość mówi, że to twoja dawno zaginiona córka, choć otoczenie, w tym twój własny mąż zdaje się mieć inne zdanie na ten temat.
Szczerze mówiąc, to spodziewałam się, że ona wróci i ich wymorduje, ale przecież taki scenariusz to nie u Croft! Na szczęście moje przypuszczenia się nie spełniły i bardzo dobrze! Nie zmienia to faktu, że początek jakoś tak nie przykuł mojej uwagi, nie zachęcił mnie tak mocno, jakbym chciała. Ale to też nie jest moja pierwsza książka Croft, więc wiem, że choć na początku może się niewiele dziać, a tempo jest spokojne, żeby nagle ruszyć z kopyta i rozwalić mi mózg.
Druga rzecz, że ja ostatnio mam problem z tymi początkami, więc absolutnie proszę się tym nie sugerować! I faktycznie te początkowo niezwiązane ze sobą fakty przerodziły się w jazdę bez trzymanki, a to, do się tam zadziało…. Uh, to musicie po prostu przeczytać. I nawet jeśli moje emocje już zdążyły opaść to nagle przyszedł ostatni rozdział, który ostatecznie wyjaśnił tą zwariowaną historię i bum. Mózg na ścianie, szczeka na podłodze. I ja takie thrillery szanuję bardzo!
Teraz tylko nie wiem, czy to już moja ulubiona książka autorki, czy jednak plasuje się na drugim miejscu, ale pozostaje tylko zastanawiać się, czemu przychodzę po nią tak późno!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!