Po tym, jak z sukcesem udało mi się w końcu sięgnąć po Sandersona i polubić z książką, stwierdziłam, że nie ma się czego bać i prawdopodobnie od tego momentu pójdzie już z górki. Po "Stalowe Serce" sięgnęłam dosyć spontanicznie, bo po prostu ją włączyłam, a mam ostatnio ogromna ochotę na fantastykę. I wiecie co? Totalnie przepadłam!
David widział jak Stalowe Serce krwawi. Jest jedyną osobą, która przeżyła atak na bank tamtego dnia i wraz ze śmiercią własnego ojca stracił wszystko. Dziś, dziesięć lat później, osiemnastoletni chłopak ma tylko jedną misję - zabić postać, która zniszczyła jego życie.
Fabularnie jest przyjemnie - dekadę temu cos dziwnego stało się z Ziemią i pojawili się Epicy - obdarzeni mocą, odporni na wszystko... no i właśnie nie bohaterowie, bo Epicy są źli. Najsilniejszy z nich, Stalowe Serce, przejął władzę nad Newcago i pod jego tyranią toczy się życie w mieście, które nie dość, że jest całe ze stali, to na dodatek zniknęło z niego słońce. David dołącza do Mścicieli - grupy buntowników, których celem także jest Stalowe Serce, choć nie chcą być oni wybawicielami, ani w żadnym wypadku nie chcą tworzyć nowych rządów. Ich jedynym celem jest zlikwidowanie tyrana.
Gdzieś bodajże w zeszłym roku trafiłam na anime Boku no Hero Academia i ta książka ma bardzo podobny vibe, tylko w drugą stronę (bo tam obdarzeni mocą są superbohaterami!). I gdy tylko mój mózg ogarnął, że są do siebie podobne, nie było szansy, że mi się nie spodoba, bo to jest motyw, który ja bardzo lubię (w sumie trafiam na niego drugi raz, ale cóż). Dostaliśmy ciekawy, mroczny świat, wręcz dystopię. Bohaterów tak zróżnicowanych, że każdy znajdzie tu coś dla siebie - jest mózg w postaci Profesora, jest hakerka, jest zabawny i ekscentryczny Cody, ta wredna małpa Megan, no i najnowszy członek drużyny - David.
Bawiłam się świetnie i nie chciałam nawet na moment odkładać tej historii! Trochę się pośmiałam, trochę posmutałam, ale przede wszystkim dostarczyła mi groma radochy i nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kolejny tom. A te plot twisty? Ugh, panie Sanderson, ja pana coraz bardziej lubię!
Mam w planach przeczytać coś Sandersona! Obu w tym roku się udało
OdpowiedzUsuńZe swojej strony polecam! Jak nie chcesz zaczynać od tych cięższych, to Stalowe Serce jest w sam raz :D
Usuń