Naprawdę, ale to naprawdę myślałam w pewnym momencie, że nigdy już jej nie skończę! Pierwsze 30% ciągnęło mi się jak flaki z olejem, w ogóle nie mogłam się wciągnąć w fabułę, w którą przecież tak wsiąknęłam w pierwszym tomie! Tak, jak tam kochałam Harper całym sercem tak tutaj… chyba zgubiła cały swój charakter i nawet w tych bardzo niewielu scenach, w których się pojawia jest tak bardzo nijaka, że bardziej się już nie da…
Ale! To w sumie tyle z minusów, bo gdy już przebrnęłam przez ten ogromnie nieciekawy nijaki początek poszło z górki i na nowo wpadłam w ten świat! Bardzo się cieszę, że ta część praktycznie w całości odnosi się do Greya, Jake’a i Noaha, bo to świetne postacie, a ich losy czyta się z uśmiechem na ustach. No i przede wszystkim… Lia Mara! Co to jest za kobieta! Co to za dziwne królestwo, z którego dziewczyna pochodzi.
Generalnie nie poszło tak, jak się spodziewałam i dobrze, choć całościowo jednak rozczarowanko, bo były momenty, kiedy naprawdę nie miałam ochoty już kontynuować tej przygody. No i jeszcze jest Rhen. Książątko, które jako bestia był sto razy ciekawszą postacią. Jako zwykły człowiek - Boże, toż to zwykły dupek z paranoją jest.
Ale mimo to - czekam na trzeci tom, bo jestem ogromnie ciekawa, jak zakończy się ta historia i kto wygra tą wojnę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!