Cóż, trzeba przyznać, że jeśli chodzi o przepisy to jest ich... mało. Ale też i jest mało czasu na gotowanie, mało ludzi, którzy będą chcieli zjeść to, co pichcimy (moi rodzice są dość oporni), no i mało czasu, bo praca, praca, praca, wiecznie praca. No ale cóż, udało się znaleźć wolną niedzielę i wymusić na rodzicach, że dziś ja gotuję :]
Mama kupiła wszystkie składniki, a ja, gdy przyszłam wczoraj po pracy, przygotowałam marynatę. Wygląda świetnie jak narazie, mam nadzieję, że po upieczeniu będzie jeszcze lepsze :D
Składniki:
Przygotowanie
Dzień przed przygotowujemy marynatę - ścieramy skórę z cytryny, wyciskamy sok, siekamy drobno czosnek i to wszystko w małej misce mieszamy razem z tymiankiem i bazylią.
Kurczaka układamy w czymś i go marynujemy. Ja to zrobiłam od razu w formie żaroodpornej, żeby się nie męczyć następnego dnia. Wstawiamy na noc do lodówki, szczelnie zawinięte.
W dzień kulminacyjny wyciągamy wszystko z lodówki, wciągamy cudowny zapach i bierzemy się za całą resztę.
Niestety aparat został u Marcina, więc zdjęcia telefonem :D Póki co tylko kurczak w trakcie, polany marynatą, ale potem dodam gotowe, już upieczonego :))
Nie jest to jakoś idealna, ale widać kurczaka, cytrynę, czosnek, żółtawy sok i przyprawy, więc nie jest źle :)
Zazdroszczę talentu do gotowania XD Ja to zwykłej zupy nie umiem zrobić, a ziemniaki zawsze przegotuję ;p Szkoda że nie można zapachu wstawiać na bloga :)
OdpowiedzUsuńTen drań wygląda znakomicie :D Wydaję się też mało kaloryczny...
OdpowiedzUsuń