To już oficjalne - Carter totalnie skradł moje serce. A może bardziej Hunter... Ciężko powiedzieć, ale zarówno autor swoimi tekstami, jak i bohaterowie samymi sobą. Jak ja mogłam porzucić kryminały na tak długi czas? No skandal.
Hunter i Garcia są już partnerami od jakiegoś czasu i zdają się całkiem dobrze dogadywać. Są narażeni na najbardziej okrutne, najgorsze zbrodnie. W kościele młody ministrant znajduje zamordowanego księcia. Wokół jest mnóstwo krwi, a scena wydaje się przypominać bardziej horror niż miejsce zbrodni. Hunter i Garcia znajdują księdza z wyprostowanymi nogami, ułożonego jak do modlitwy, zamiast jego głowy znajduje się łeb psa, a na piersi wypisana wielka liczba 3. Choć początkowo zdaje się to być zabójstwem rytualnym, ciał z tajemniczymi cyframi przybywa, a zabójca morduje ich, wykorzystując do tego ich najgłębsze lęki. Tylko skąd je zna?
Jest to moja druga książka Cartera i powiem Wam, że da się tu wyczuć pewien schemat, który jednak kompletnie mi nie przeszkadza. Tą książkę naprawdę szybko się czyta, a akcja zdaje się w ogóle nie zwalniać. Wrażenie to podtrzymują krótkie rozdziały, które przemykają nam przed oczami. Powaga, zanim się orientuję już jestem na setnym rozdziałem o dosłownie chłonę tekst i trudno mnie od niego oderwać. Najwięcej czytam, kiedy M już śpi, więc przynajmniej mam spokój :). Śmieszy mnie też, że w jednej chwili czytam sobie o morderstwach, te wszystkie opisy nie takich lekkich zbrodni, a za chwilę sobie smacznie śpię :)
No ale, odbiegam od tematu. Niestety ponownie muszę zarzucić Carterowi przewidywalność, bo ponownie udało mi się zgadnąć, kim jest morderca, a w ogóle się nie starałam i nie rozwiązywałam zagadki razem z Hunterem. Nie lubię tego robić. Co prawda przyznam, że na samym końcu trochę namieszał i udało mu się zbić mnie z tropu, jednak ostatecznie miałam rację. Jest to trochę przykre, bo ja lubię nie wiedzieć, co się stanie i takie przewidywanie wcale mnie nie bawi.
Nie zmienia to jednak faktu, że ogromnym plusem są bohaterowie - zarówno dwaj główni detektywi (Hunter, piąteczka!), jak i osoby biorące udział w śledztwie, pomocnicy i... sama pani kapitan. Choć jest kobietą i to zadbaną, jest jednocześnie twardą babką, które nie boi się postawić na swoim i rządzić wydziałem. Pomimo tego żaden z nich nie jest idealny, ani odporny na wszystko, dzięki czemu są bardziej ludzcy i łatwiej się z nimi zaprzyjaźnić.
Także, jeśli opisy brutalnych morderstw wam nie przeszkadzają i lubicie się bratać z detektywami wydziału zabójstw, to jest to książka zdecydowanie dla Was.
Tytuł: Egzekutor
Tytuł oryginału: The Executioner
Autor: Chris Carter
Seria: Robert Hunter (tom 2)
Stron: 474
Format: mobi
Wydawnictwo: Sonia Draga
Jakis czas temu przeczytałam pierwszy tom tej serii i... potem poszedł drugi, potem trzeci... Aktualnie zabieram sie za czwarty i no, kurde, toż to jest cudo <3
OdpowiedzUsuńJest cudo! Ja już się za siódmy zabieram <3
UsuńKsiążka niestety nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńWybierasz się może na targi książki w Warszawie?
Nie i raczej jeszcze długo nie zagoszczę na żadnych targach :)
UsuńDlaczego?
UsuńNie moje klimaty, nie nawidzę tłumów, raczej i tak na nich nic nie kupię, bo nie mam kompletnie miejsca na książki i jakoś nie mam w ogóle ochoty się zmuszać i tak jechać.
UsuńSłyszałam, że książki Cartera są brutalne, mimo wszystko mam w planach jego twórczość :)
OdpowiedzUsuńSą brutalne, ale komu to przeszkadza. Ja chłonę z bananem na twarzy :D
UsuńPodziwiam za czytanie na ekranie, nie na typowym czytniku, chyba wypłynęłyby mi oczy :(
OdpowiedzUsuńMam cudną aplikację do tego :D Kiedyś ją opiszę :D
Usuń