czerwca 19, 2021

Popkulturowe polecenia Kasika na Pride Month 🌈

Czerwiec znany jest jako pride month i z tej okazji chciałam Wam polecić książki z motywem LBGT, które lubię. Tylko w sumie jest taki mały problem, że ja w tęczowe wątki wpadłam właściwie dopiero w tym roku i wciąż przeczytałam ich bardzo mało, dlatego wciągnę na listę też filmy i seriale, bo okazuje się, że w moim popkulturowym życiu bardzo mi tego brakowało! Czasami będą to całe historie, czasami pojedyncze pary. Jeśli macie swoich ulubieńców, koniecznie dajcie mi znać!

Wiem, że wydawnictwo We Need Ya w swojej ofercie ma dużo książek z motywem LGBT i chyba większość tych, które znam ja jest od nich, także polecam zajrzeć! I nie przedłużając, przedstawiam Wam moich ulubieńców!

Oczywiście mam koszmarną pamięć do imion, także dziękuję mocno za współprace wyszukiwarce Google, która ratowała mi dupę i przypominała :)


Wszystko tak na dobra sprawę zaczęło się od Simona Spiera. Dokładniej rzecz biorąc od filmu, bo książki długo nie mogłam dorwać i w końcu udało mi się ją przeczytać na Legimi. Simon głęboko w sobie skrywa sekret i nie umie przyznać się przez światem, że jest gejem. Nawiązuje więc internetową znajomość z innych chłopakiem ze swojej szkoły, który także się nie ujawnił. Jest tylko jeden problem - Simon nie ma pojęcia, jak on się nazywa, ani jak wygląda. Zna go tylko pod pseudonimem Blue, ale bardzo szybko między chłopakami zaczyna iskrzyć. Powiedzmy sobie szczerze - to jest bardzo ciepła, przyjemna historia, która mnie osobiście doprowadziła do łez. Historia Simona i Blue jest historią miłosną, jak każde inne, chociaż jednocześnie trudniejszą. Uwielbiam w tej historii wszystko - wspaniałych przyjaciół, wspierających rodziców. Chyba ją przeczytam jeszcze raz :). Artura i Janka z Hurt/Comfort poznałam poprzez Kasię z Niekulturalnie.pl, która na instagramie przeprowadziła zaplanowaną na szeroką skalę akcję promocyjną. I zakochałam się bez reszty. Wielokrotnie uśmiechałam się pod nosem w trakcie lektury, parę razy miałam łzy w oczach (na końcówce to już w ogóle!). I choć musze przyznać, że historia jest momentami mocno stereotypowa (zwłaszcza bohaterowie), to nie sposób jej nie lubić! Jest to bardzo udany nasz polski zresztą debiut, historia ciepła, piękna i zabawna! Po Red, White & Royal Blue sięgnęłam głównie dlatego, że słyszałam dużo narzekać i chciałam się dowiedzieć, o co chodzi. To zdecydowanie najbardziej dorosła książka z tego zestawienia, ale jest przezabawna! Alex i Henry są cudowni, a gdybyście się zastanawiali, co by się stało, gdyby Pamiętnik Księżniczki był o księciu... :)


Jeśli jeszcze nie oglądaliście Julie and the Phantoms (Netflix), to co Wy tu jeszcze robicie?! Żartuje! Choć jest to wątek poboczny, byłam zachwycona jak bardzo naturalnie został wprowadzony! Alex i Willie, bo o nich mowa, to postacie, których ogromnie brakowało mi w serialach. Do tej pory gej w serialach zawsze był taki... za bardzo. A oni są tacy uroczy, niewinni, no nie da się ich nie kochać! A jak śpiewają, a jak tańczą! Ja ogromnie potrzebuję drugiego sezonu tej produkcji i równie mocno potrzebuję wiedzieć, co się stanie z tą dwójką! Widziałam pierwszy sezon pięć razy, a nie wracam do seriali, więc lepszej rekomendacji nie dostaniecie :O.


Chciałam tu już zacząć mówić o Kurcie z Glee, ale zanim zdążyłam napisać chociaż jedno zdanie, uświadomiłam się, że reprezentacja LGBT w Glee jest ogromna i Kurt chyba nawet nie jest moim ulubieńcem! Zdecydowanie jest jedną z najbardziej charakterystycznych postaci w serialu, a jego wątek momentami łapie za serce, choć czasami sama postać mnie denerwowała. Ale! W ogóle zacznijmy od tego, że Glee był serialem, którego fenomenu kompletnie nie rozumiałam (co jest dziwne, bo produkcje muzyczne mają specjalne miejsce w moim serduchu), a który ostatecznie skradł moje serce, niektóre odcinki rozbiły je na milion małych kawałków (pożegnanie Fina to jeden z najbardziej depresyjnych odcinków, jakie widziałam w życiu i nie pytajcie, jak ja mocno ryczałam tam!). Mamy tu przecież Blaine'a, Santanę i Brittany. które uwielbiam całym serduchem, a w późniejszych sezonach dostaliśmy jeszcze postać Alexa "Unique" Newella i nie zapominajmy o trener Beiste, która w bodajże ostatnim sezonie przeszła operację zmiany płci i absolutnie każdą z nich uwielbiam! A niektórych piosenek słucham do dziś ;)


Te trzy piękności, to bohaterki serialu The Bold Type (Dziewczyny nad wyraz), produkcji, którą odkryłam w tym roku (4 sezony są obecnie na Netflix) i choć w serialu każda z dziewczyn zmaga się ze swoją seksualnością, nas tematycznie obchodzi Kat, czyli ta ciemnoskóra pięknotka po lewej. W trakcie serii Kat odkrywa w sobie pociąg do kobiet, ostatecznie opisuje się jako bisexualną, a my dostajemy ogromny i ważny wątek po pierwsze odkrywania swojego ja, swojej tożsamości, cudowny związek, ale też spojrzenie na społeczność lesbijską i jak reagują one na osoby z zewnątrz i na fakt, że jedna z nich nie jest "stuprocentową lesbijką". To jest ogromnie mądry i ważny serial o kobietach dla kobiet, który mówi, że mając dwadzieścia parę lat nie musisz być poukładaną superwoman na wysokim stanowisku z własną chatą i gromadką dzieci, a twoje życie ma prawo się posypać. Gorąco polecam!


Tutaj tak naprawdę chodzi mi o cału uniwersum, bo Love Victor jest jakby spin-offem Love, Simon. O książce mówiłam wcześniej, ale wszystko zaczęło się od filmu. KOCHAM! A scena na diabelskim młynie na samym końcu rozpuszcza moje serce za każdym razem. Dlatego wiedziałam, że na pewno obejrzę zmagania Victora. To cudowny dzieciak, trochę taki fajtłapowaty, strasznie zagubiony, ale totalnie uroczy. Finał sezonu? Tak się nie robi! Jeszcze nie miałam okazji obejrzeć drugi, ale totalnie uwielbiam tą historię. Oglądałam z całą gamą emocji - śmiałam się, płakałam, wzruszałam. Pełen pakiet! Słyszeliście, że początkowo serial ten został wyprodukowany dla Disneya? Dlatego pierwszy sezon jest taki słodko pierdzący (ale w sposób, który uwielbiam), a drugi ma być trochę doroślejszy :D. To kolejna historia trochę o coming out, ale kurde. Moje serducho się raduje, a ten odcinek, kiedy Victor spotyka Simona i Brama? No serce się raduje!


9-1-1: Lone Star (9-1-1: Teksas), czyli serial, do którego miałam bardzo mieszane uczucia (głupia ja), przy którym na początku śmiałam się, że jest poprawny politycznie do bólu (głupia ja x2), ale jezu, jak ja uwielbiam tą ekipę! Nie wiem na co czekam bardziej, na oryginał czy spi-off, ale oba dostarczają mi tyle emocji co tydzień, że ciężko czasami to udźwignąć. Ale do rzeczy! TK i Carlos - bo proszę Was, nie dość, że piękne buźki, mają nieziemskie charaktery, to na dodatek ich związek to taki, który sami chcielibyście mieć. W serialu występuje jeszcze transseksualny Paul Strickland, ale był temu jeden, może dwa odcinki, ale były naprawdę mocne. 


Travis ze Station 19. Poza ochami i achami chyba nie mam już nic do powiedzenia, bo absolutnie uwielbiam ta postać i strasznie nie lubię, jak bardzo dostaje ona po tyłku! Uwielbiam wstawki z przeszłości i ukazanie związki z Michaelem (🧡). Chyba głównie dla niego wciąż oglądam ten serial. 



W sumie tak patrzę, że brakuje mi tu filmów, ale na chwilę obecną poza Love, Simon nie kojarzę za bardzo nic, co by skradło tak mocno moje serducho. Jestem człowiek ogromnie chaotyczny, dlatego mam nadzieję, że ma to jako tako ręce i nogi. Przyznam szczerze, że przed tym 2021 w literaturze omijałam skrzętnie cały ten dział, ale ostatnio mam ogromną ochotę na takie książki, dlatego jeśli macie jakichś swoich ulubieńców, koniecznie dajcie znać! Kilka już na mnie czeka, ale chętnie zobaczę Wasze propozycje.

I mam nadzieję, że w przyszłym roku, jeśli wpadnę na chęć zrobienia takiego postu, będę mogła Wam przybliżyć większą ilość ulubieńców!

2 komentarze:

  1. O, sporo interesujących rekomendacji. Rany, teraz tylko czasu na to wszystko.
    Ja kocham całym sercem reprezentację lgbt+ w Brooklyn 9-9,serial wydaje się głupawy, jest często przerysowany, ale ten temat porusza na 5+. Szczególnie w przypadku Rosy, która ma trudn@ relację z rodziną i bez tego.
    Zresztą nie tylko ten, bo w sumie kocham też wątek Sarge'a i jego córek ❤️ przez całe trwanie serialu, ani razu Terry nie wspomniał o tym, że chciałby mieć syna i ma nadzieję na to, że kiedyś się doczeka chłopaka, że córki są gorsze, no nic w tym temacie. Wyłącznie duma i wsparcie dla swoich dziewczyn. To takie odświeżające ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do Brooklyn 9-9 mam dosyć ambiwalentne odczucia, ale kurde, obejrzałam cały :D

      Usuń

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger