Czy to jest kontynuacja, której potrzebowałam? Nie wiem, ale w sumie to samo mówiłam o poprzednim tomie, a koniec końców przepadłam w nim i piosence Iris, którą w końcu przesłuchałam. I o matko, jaka ona jest adekwatna! Tym bardziej było mi smutno, gdy w tej części Remy i Brooke byli tylko wspomniani gdzieś tam w tle i początkowo faktycznie byłam trochę rozczarowana.
Historia Melanie dzieje się powiedziałabym równolegle do historii Brooke. Poniekąd cofamy się w wydarzeniach - ponownie przeżywamy niektóre wydarzenia z życia Brooke, ale tym razem z perspektywy Melanie. Inne są tylko wspomnienie, żeby łatwiej odnaleźć się w linii czasowej. Początkowo brakowało mi tez ringu, ale dostałam coś o wiele lepszego - dostałam całe Podziemie!
I kurde, naprawdę dobrze było spojrzeć na cały ten świat z drugiej strony, tej brudnej, nieczystej, która rządzi tym światkiem. Choć początkowo nie byłam zadowolona, to ostatecznie przepadłam i nabrałam ochoty na kolejne tomy. Trochę się domyślam, kogo będą dotyczyć i jestem ciekawa, jakie historie jeszcze dostanę. Nie powiem, że system Podziemia przywodzi mi na myśl mafię, a to wątek, z którym nie bardzo jest mi po drodze, ale podobało mi się, w jaki Evans go prowadzi i polubiliśmy się w końcu z Melanie i nawet z Greysonem.
Nie porwała mnie tak bardzo jak historia Remingtona, ale tez wzięła mnie z zaskoczenia, a przez to zaskoczenie zajęło mi więcej czasu, żeby się w nią wgryźć. Ostatecznie - naprawdę dobrze się bawiłam :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!