Dzięki ci Borze Szumiący za odzyskanie wiary w Mulla i magiczny świat Baśnioboru! Bo o ile pierwsza seria skradła moje serce w stu procentach, to z jej kontynuacją mamy relację trudną i wyboistą, bowiem drugi tom kompletnie mi się nie podobał, co skutecznie zatrzymało mnie przed sięgnięciem po trzeci. Przy Panie Widmowej Wyspy bawiłam się za to świetnie!
Seth i Kendra w tym tomie są rozdzieleni - Seth próbuje poradzić sobie z konsekwencjami otrzymanych mocy i dowiedzieć się, kim właściwie jest, za to Kendra próbuje odnaleźć brata i nie dopuścić do tego, żeby Smocze Azyle ostatecznie upadły. I tyle w fabule, bo każde kolejne słowo będzie zwyczajnym spoilerem.
Przyznaję szczerze, że Gniew Króla Smoków, czyli tom drugi był dla mnie ogromnym rozczarowaniem i strasznie się z tamtą częścią męczyłam. Przez większość czasu losy bohaterów były mi kompletnie obojętne i właściwie do dziś nie rozumiem, co poszło nie tak. Czy problem faktycznie leżał w książce, czy raczej w tym, że sięgnęłam po nią w złym momencie i nie mogłam się wgryźć. Na szczęście to niemiłe wrażenie już zostało zamazane, a na twarzy znów widnieje uśmiech, gdy myślę o przygodach Kendry i Setha.
Fakt, że gdzieś tam w połowie moje zainteresowanie trochę umarło, ale ogólnie z fantastyką mam dosyć wyboistą relację i w żadnym wypadku nie jest to wina książki. Uwielbiam ten mrok, który wisi nad tą częścią, tą niepewność, która towarzyszy bohaterom, zamieszanie, jakie nastało. W końcu się dzieje i to dzieje się dobrze! Zakończenie również pozostawia nas w ogromnej niepewności, ale też chęci by już teraz, zaraz siegnąć po kolejny tom i dowiedzieć się, gdzie zawędrują nasi młodzi bohaterowie.
Ja jestem fanką pióra Mulla już od pierwszej książki, przede mną jeszcze dwa tomy Smoczej Straży, więc panie autorze, proszę mnie nie rozczarować i dać finał, na jaki ta historia zasługuje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!