Cudo. Cudo. Cudo!
Deeply to bez dwóch zdań najbardziej emocjonująca ze wszystkich trzech historii w trylogii, ale też chyba najbardziej przeze mnie wyczekiwana, bo to właśnie historię cichego współlokatora ogromnie chciałam poznać. I warto było czekać, bo Dylan to człowiek, którego chciałoby się mieć we własnym otoczeniu, którego nie sposób pokochać i nie sposób nie mieć złamanego serca, gdy czyta się historię jego i Zoey.
Uwielbiam to, co z moimi emocjami robi Ava Reed, jak bez problemu wywołuje we mnie śmiech, doprowadza do łez, łamie mi serce i napawa nadzieją, a to wszystko zamyka się w ledwie czterystu stronach. To nie tylko piękna, chwytająca za serce historia o dwóch złamanych duszach, ale też idealna zakończenie trylogii - lepszego nie mogłabym sobie wymarzyć!
To kolejny raz, kiedy autorka nie boi się poruszać trudnych tematów i robi to z ogromnym wyczuciem i aby nie psuć wam wrażeń z lektury, nie będę mówić o co chodzi, ale oboje zmagają się z ogromną traumą, są przytłoczeni własnymi problemami i dają nam prosty przekaz: że warto wyjść ze swojej bańki i otworzyć się na drugą osobę, na kogoś, kto jest równie pokrzywdzony jak to, bo jest szansa, że nas zrozumie i pomoże uporać się z demonami przeszłości. Historia Dylana to także coś, czego w literaturze się nie spotyka, dla mnie to nowość i byłam nie tylko zaintrygowana, ale też pełna współczucia dla jego postaci. I w końcu to dziwne zachowanie z ostatnich tomów nabrało sensu!
Jest mi smutno, że już musiałam pożegnać się z bohaterami serii In Love i już się nie spotkamy w kolejnych tomach. Trochę się cieszę, że bo w końcu pozbędę się z głowy piosenki "Truly, Madly, Deeply"! Czy kiedyś wspominałam, jak bardzo podoba mi się nazewnictwo tytułów i serii? Genialne! Obyście zostali ze mną na zawsze, bo będę wspominać was z uśmiechem na ustach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!