To moje pierwsze spotkanie z Lisą Gardner, a powiedzmy sobie szczerze, że to nazwisko chodzi za mną już dobrych kilka lat i od dawna chciałam się z nią zapoznać, ale nie oszukujmy się, że nie usatysfakcjonowała mnie ta pozycja. Nie do końca.
To dobry thriller, z wartką akcją, wciągający i nie do końca oczywisty - nie przeczę, że się wciągnęłam, ale nazywanie go częścią serii o detektyw D.D. Warren to takie trochę niedopowiedzenie, bo nie dość, że tytułowa detektyw w pierwszej połowie książki w ogóle się nie pojawia, to w drugiej połowie robi raczej za rekwizyt niż za pełnoprawnego śledczego. A powiedzmy sobie szczerze, że jeśli czytam serię o konkretnej osobie, to jednak oczekuję, aby grała ona główną rolę. Albo chociaż była obecna w książce :).
Poza tym - naprawdę dobrze się bawiłam podczas lektury, z zainteresowanie i zaangażowaniem śledziłam losy bohaterów i byłam ciekawa, w jaki sposób się to potoczy i jak zakończy się ta zagmatwana historia, mimo, że ta sprawa z D.D. kompletnie wybiła mnie z rytmu. Autorce nie udało się wywołać we mnie większych emocji, ale zainteresowała mnie na tyle, że już tuptam, żeby zacząć kolejny tom i przekonać się, czy może być lepiej. Oby, bo oczekiwania są wysokie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!