Już po zaledwie jednej książce mogę stwierdzić, że Alice Feeney ma predyspozycje, by stać się jedną z moich ulubionych autorek! Co to była za książka! Co za niepokojący, zagmatwany thriler. Cudo, cudo, cudo.
Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z piórem Feeney, choć jej książki chodzą za mną od dawna i nie wiem, czy żałuję, że tak długo zwlekałam, czy jednak się cieszę, bo teraz o wiele bardziej jestem w stanie docenić ta historię. To dokładnie taki rodzaj thrillera, który uwielbiam - kiedy nie wiem, komu wierzyć, kiedy zeznania się plączą, dowody wskazują każdego, choć każdy z nich ma inną wersję historii i żadne z nich nie jest winne. A jednak każdy ma za uszami.
Do samego końca nie wiem, kto tak naprawdę mówi prawdę, a kto kłamie, a ostatnie zdania zostawiły mnie ze szczęką opadniętą do ziemi i w zachwycie przecierałam oczy. Nic, naprawdę nic nic mogło mnie przygotować na to zakończenie. Nic na to nie wskazywało, nie było żadnych wskazówek i naprawdę pod koniec już myślałam, że miałam to pod kontrolą i udało mi się odszyfrować fabułę. A jednak nie, bo autorka zagrała mi na nosie!
Świetnie poprowadzona fabuła, taka nieoczywista i nawet doświadczonego czytelnika nie raz i nie dwa zbije z tropu. To ten rodzaj historii, gdzie zacierasz ręce i już szukasz ofiary, której to wszystko opowiesz, z nadzieją, że pomoże ci ona rozszyfrować zagadkę (nie uda ci się). Mam ogromna ochotę na inne książki autorki i z przyjemnością witam ją w rodzinie, bo to będzie relacja bez wątpienia długoterminowa!
Tytuł oryginału: His and Hers
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!