Już od pierwszej strony wiedziałam, że to miłość od pierwszego wejrzenia, ale wiem też, że Mona Kasten skradła bezwarunkowo moje serce serią o Maxton Hall i było bardziej niż pewne, że i tym razem będzie to strzał w dziesiątkę. Nie pomyliłam się i choć już mnie świerzbi, żeby wskoczyć w kolejny tom, a do tego mam straszną ochotę znów przeczytać tą drugą serię, muszę poczekać, aż emocje opadną. Bo było ich mnóstwo!
Jest coś takiego w romansach, których akcja dzieje się w środowisku uniwersyteckim, co sprawia, że nie dość, że nie umiem przejść obok nich obojętnie, to na dodatek nie znalazłam takiego, który do tej poty by mi się nie spodobał. Niejednokrotnie udaje mi się przewidzieć część fabuły, ale nigdy mnie to nie zniechęciło, a wręcz przeciwnie - niecierpliwie wyczekuję momentu, w którym moje domysły się potwierdzą!
Allie Harper to bohaterka, którą polubiłam już od pierwszej strony. To dziewczyna, która pragnie zacząć wszystko od nowa, uwolnić się od toksycznej rodziny i bolesnej przeszłości. W poszukiwaniu pokoju do wynajęcia trafia na Kadena, który z miejsca jej odmawia, bo nie ma zamiaru mieszkać z kobietą. Jednak, gdy kolejna osoba odwołuje umówione spotkanie, zmęczony poszukiwaniami zgadza się, ale stawia Alle trzy warunki. A właściwie trzy zasady, których musi przestrzegać: Nie będzie zawracała mu głowy swoją paplaniną. Nie będzie komentowała tego, kogo przyprowadza do domu. Nigdy się ze sobą nie spikną. Tyle, że Allie, czy tego chce czy nie, nie zamierza trzymać się tych zasad.
Uwielbiałam tych dwoje na początku, gdy skakali sobie do gardeł i w tych nielicznych uroczych momentach Kaden pokazywał swoją cieplejszą stronę (wycieczka w góry? My heart melted!). Wiedziałam, że za tym wszystkim kryje się o wiele więcej i choć historia Allie była okropna i ciężka, to ta należąca do Kadena złamała mi serce. Druga połowa książki za to sprawiła, że przez większość czasu się uśmiechałam albo starałam się niezbyt głośno wzdychać z zachwytu. Nie zliczę też tych wszystkich "Aaaaawwwww", które z siebie wydawałam!
Dostaliśmy też mnóstwo cudownych i wyrazistych postaci drugoplanowych, wiele śmiesznych i rozbrajających scen i naprawdę nie mogę się doczekać, aż zacznę kolejne tomy! Jedyne zastrzeżenie mam do samego zakończenia, coś mi tam nie zgrzytnęło, nie do końca mi pasowało do całej historii, ale jak na debiut (to debiut!) był to naprawdę dobry debiut, od którego ciężko się oderwać. Ja takie historie uwielbiał, idealnie trafiają w mój gust, więc jestem też totalnie nieobiektywna, ale kto by się tam przejmował :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!