Podobno miłość i nienawiść to te same uczucia, tylko doświadcza się ich w trakcie różnych okoliczności. To prawda. Mężczyzna, o którym marzę, nawiedza mnie również w koszmarach. To znakomity prawnik. Utalentowany kryminalista. Piękny kłamca. Dręczyciel i wybawiciel, potwór i kochanek. Dziesięć lat temu zmusił mnie do ucieczki z małego miasteczka, w którym mieszkaliśmy. A teraz przyszedł do mnie w Nowym Jorku i nie odejdzie, dopóki nie weźmie tego, co należy do niego.
Zacznijmy w ogóle od tego, że tą serię powinno się czytać przed "All Saints High". bo chronologicznie dzieje się na długo przed tamtą i mamy tu losy rodziców i przyjaciół rodziców dzieciaków z tamtejszej serii. Ja w sumie póki co przeczytałam tylko pierwszy tom z każdej serii, ale tak dziwnie wyszło, że W "Pretty Reckless" śledziliśmy losy Darii prawie że już pełnoletniej, a tutaj dopiero gdzieś pod koniec historii była wzmianka, że Daria dopiero się urodziła. Trochę to jednak zaburza utworzoną w mej głowie linię czasową!
To dopiero moja druga książka od Shen i nie bardzo wiem, co mam powiedzieć. O ile w przypadku pierwszej słowa płynęły same, tak tutaj niejako mam z tym problem. Nie podobała mi się tak mocno jak jej poprzedniczka, a mimo to nie potrafiłam się od niej oderwać. Nie wiem, może to kwestia bohaterów, bo oo ile Emilia i jej siostra bardzo przypadły mi do gustu, o tyle postać Brutala (albo Barona, jeśli ktoś zechce nazywać go po imieniu) już ie bardzo... W ogóle co to jest za imię Baron i ksywka Brutal?! Chyba przez cały czas towarzyszyła mi tam gdzieś z tyłu głowy myśl, że bardziej idiotycznie to on się nazywać nie mógł i pewnie też przez to nie potrafię go tak naprawdę wziąć na poważnie...
Ale pomijając Brutala (wybaczcie, ale to idiotycznie brzmi, naprawdę), Emilia to kawał dobrej postaci. Malarka, która całe życie służy innym (jej rodzice pracują jaku służba w rodzinnym domu Brutala), nigdy nie potrafiła zarobić na tyle dużo pieniędzy, żeby niczym się nie martwić, a do tego opiekuje się chorą siostrą i ma niezwykłą obsesję na punkcie pewnego drzewa. Nie mogę wam powiedzieć, bo wszystko bym zepsuła, ale jest to dosyć nietuzinkowe i chyba ten element podobał mi się najbardziej. I w ogóle to, jak został wykorzystany w relacji tych dwojga!
Nie umiem powiedzieć, co mi tu nie pasowało, ale nie umiem mimo wszystko myśleć o niej z uśmiechem na ustach, jak to często bywa w przypadku takich historii. Czai się tu chyba za dużo goryczy, zbyt wiele gniewu i nienawiści i w jakiś sposób przysłoniło mi to radość odczuwaną podczas lektury. Były takie momenty, kiedy uśmiechałam się jak głupia, ale nie potrafię wskazać konkretnego, bo mimo wszystko przebija się ta nieszczęsna gorycz.
Nie mam pojęcia, czy to jest ta historia, która zostanie ze mną na lata, ale biorąc pod uwagę, jak sprzeczne uczucia wywołuje - jest taka szansa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!