listopada 15, 2021

George R. R. Martin - Cienie śmierci

Prawda jest taka, że tak, jak mocno doceniam całą sagę Martina, tak bardzo nie lubię tego konkretnego tomu i tych konkretnych wydarzeń. Tak naprawdę nie lubię tych bohaterów w tym momencie ich podróży. Nie podobały mi się te wątki w serialu, był to dla mnie najnudniejszy moment w całej historii i wygląda na to, że ich książkowe odpowiedniki wcale nie wyglądają lepiej. 

Dla mnie to tom mocno taki przechodni, który podsumowuje wydarzenia z poprzednich, ale jeszcze nie rozpoczyna nowych, tylko przygotowuje nas na intensywny rozwój postaci i wydarzeń, które zapewne wydarzą się już po tym, gdy poznamy losy pozostałych (czyli też tych, na których czekam!) i wszystko splecie się w raźną całość. Zapewne, gdyby wszystkie postacie były umieszczone w jednym tomie, mój odbiór historii byłby zupełnie inny i tak, jak są one podzielone, tak i podzielona jest moja opinia. 

Bo prawda jest taka, że na ten moment ja wciąż nie lubię Sansy, nie lubię Cersei ani Tommena, losy Aryi są mi chwilowo obojętne (choć ten wątek boga o wielu twarzach mógłby być bardziej rozwinięty, ale wiem, że muszę na to jeszcze poczekać. Dziwna Brienne z Tarthu to postać, której nigdy nie rozumiałam, a jej powtarzane po wielokroć "szukam moje siostry, trzynastoletniej dziewicy" doprowadzało mnie wręcz do szału. Nawet Sam i Jon nie do końca ratowali sytuację, bo akurat ta część ich przygód także nie potrafiła mnie odpowiednio zadowolić. 

Wyróżnia się za to tak charakterystyczna dla Martina widowiskowa śmierć, nie zdradzę kogo, ale wiem jedno: to nie jest wina książki, bo uważam, że to świetna saga, gdzie nawet jej objętość kompletnie mnie nie przeraża, bo chętnie (choć rzadko) sięgam po nowe tomy, tylko przy tym podziale ucierpiałam ja, bo na pierwszy ogień poszły postacie, których zwyczajnie w tym momencie historii nie znoszę i nie czerpię radość z czytania o ich przygodach.

Za to niecierpliwie czekam, aż wezmę się za drugą część, bo mam wrażenie, że tam będzie ta ekipa, za którą tęsknię i wyczekuję i będę się bawić o niebo lepiej.

Tytuł: Uczta dla wron: Cienie śmierci
Tytuł oryginału: A Feast for Crows
Seria: Pieśń Lodu i Ognia (tom 4.1)
Autor: George R. R. Martin
Stron: 512
Format: TTS
Wydawnictwo: Zysk i s-ka

2 komentarze:

  1. Podziwiam ja nie dałam rady przebrnąć przez 1 tom ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak? Ja byłam zakochana w pierwszych dwóch! Teraz niestety po obejrzeniu całego serialu ta książka nie wywołuje już u mnie takich emocji ^

      Usuń

Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!

Copyright © Kasikowykurz , Blogger