To miała być miła podróż do Szkocji na ślub przyjaciółki. Trochę długa, bo licząca 600 kilometrów, ale Addie i Deb dobrze się do niej przygotowały, miały zapas przekąsek i specjalnie na tę okazję przygotowaną playlistę. Kiedy jednak dzień wyjazdu zaczął się od stłuczki z samochodem, który prowadził Dylan, były partner Addie, stało się jasne, że ta podróż nie będzie należała do udanych. Zwłaszcza że w dalszą drogę na ślub muszą ruszyć wspólnie. To miała być miła podróż do Szkocji na ślub prCo może być gorszego od utknięcia na wiele godzin w wypchanym po brzegi mini cooperze ze spragnioną przygód siostrą, wciąż przystojnym, ale znienawidzonym ex, jego denerwującym kumplem i trochę dziwnym gościem z Facebooka zabranym na doczepkę?
Matko boska. Jak mi się absurdalnie bardzo nie chciało kończyć tej książki i jak mocno rozumiem te wszystkie rozczarowania i negatywne opinie, bo w porównaniu z poprzednim książkami autorki ta jest zwyczajnie... słaba. Zostawiłam ją na dłużej gdzieś w połowie i wróciłam pełna nadziei, że może to jednak był zły moment, ale nie, to nie pomogło. Słuchałam audio - nie pomogło. Przeskoczyłam na ebook, bo może to lektorzy mi nie podpasowali, ale też nie. W tej książce po prostu nie było nic, co by wystarczyło, by przykuć moją uwagę i wywołać uśmiech na twarzy.
"Współlokatorów" pokochałam całym sercem, byli świeży, leccy, mieli cudownych bohaterów i sprawili, że chciałam więcej. "Zamianę" doceniłam jako całość, choć były momenty, które mnie zgrzytały, dlatego nie poddawałam się i szukałam w "W drodze" tego, co tak bardzo mnie ujęło we wcześniejszych tomach, ale kurde, naprawdę nie udało mi się tego znaleźć i jedyne, co z tego wyszło to fakt, że ta książka mnie zmęczyła i napełniła niechęcią.
Relacje bohaterów... Ujmę to tak. Najlepszą częścią było, gdy w końcu wyszło na jaw kim jest Rodney i dlaczego jedzie na ślub oraz ta część, kiedy wszyscy w końcu się postawili i powiedzieli, co im leży na wątrobie. Reszta? No niespecjalnie mnie ujęła i nie czułam się zainteresowana, a oni sami zachowywali się jak banda nastolatków. Kompletnie nieadekwatnie do wieku i może stąd moja niechęć. Niby dorośli, pracujący ludzie, a ja mam wrażenie, że czytam o ekipie... siedemnastolatków.
Jest mi przykro, bo naprawdę spodziewałam się wiele, ale może po prostu powinnam obniżyć oczekiwania. Wiem, że w Anglii wyszła już najnowsza książka autorki i mimo to jestem jej ciekawa, ale tej jednej akurat nie będę wspominać z uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!