Remington Tate, bokser Podziemnej Ligi, jest tajemnicą nawet dla samego siebie. Jego umysł jest jasny, a zarazem mroczny, złożony i otwarty. Czasami jego działania i nastrój są dokładnie wyważone, a czasami pozbawione są wszelkiej kontroli. W tym wszystkim jednak zawsze była jedna niezmienna rzecz: pragnienie, pożądanie, kochanie i chronienie Brooke Dumas. To jego historia: od chwili, kiedy po raz pierwszy ją zobaczył i uświadomił sobie, że jest ona największą wartością, o jaką kiedykolwiek musiał walczyć.To ten przypadek, kiedy jednak trochę żałuję, że nie czytam opisów książek, bo o wiele lepiej by wyszło, gdybym przeczytała od razu po pierwszych dwóch tomach. Bo z jednej strony jest to bezpośrednia kontynuacja tamtych przygód, a z drugiej historia Brooke i Remy'ego z perspektywy tego drugiego. Przyznaję bez bicia, że początkowo mnie to rozczarowało, ale ostatecznie okazało się to być kontynuacją, której nawet nie wiedziałam, że potrzebuję!
Nie oszukujmy się, że zakochałam się w tej dwójce już w pierwszym tomie, nie zajęło mi to wiele czasu i choć jestem uprzedzona do takiej formy książki (Historia z perspektywy Greya...), to na szczęście Evans opowiada tą historię w taki sposób, że nawiązuje do najważniejszych wydarzeń, niektóre sceny owszem, przeżywamy jeszcze raz, ale skupia się w nich na odczuciach i emocjach Remingtona, co daje nam bezcenne spojrzenie na tą historię. Trochę mi brakowało takich reakcji, jak sie okazuje, bo o ile w drugim tomie już byli na siebie otwarci, o tyle w pierwszym Brooke, a przez to i my, nie miała pojęcia, co on sobie w tej głowie myśli.
Potrzebowałam tego tomu, choć nawet nie byłam tego świadoma, ale nie zmienia to faktu, że o wiele bardziej byłam zainteresowana tą jednak kontynuacją, niż retrospekcjami. Mimo początkowego rozczarowania wciągnęłam się bez reszty i nie mogłam się oderwać, nie raz uśmiechając się pod nosem. Nie rozkochała mnie w sobie tak bardzo, jak dwa pierwsze tomy - zapewne o wiele lepiej bym ją odebrała, gdybym pochłonęła od razy po dwóch pierwszych albo wróciła do niej po dłuższym czasie. Na ten moment - jestem bardzo na środku, ale bardziej na tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!