Marzyła o nim każda dziewczyna. Żadna nie wiedziała, jaki jest naprawdę. Troy Alexander to uosobienie seksu i marzenie studentek z Uniwersytetu Rushmore. Tylko ja uważałam, że jest koszmarny. Nasze pierwsze spotkanie nie należało do miłych. Nazwał mnie kujonką, a ja oskarżyłam go o ociąganie się na boisku. Kiedy na skutek pechowego zbiegu okoliczności okazało się, że musimy zamieszkać razem, byłam naprawdę wściekła. Jednak by zachować dach nad głową, grałam grzeczną dziewczynkę. Problem w tym, że to zupełnie nie w moim stylu. Nasz układ od początku wydawał mi się piekłem na ziemi, ale z czasem zrozumiałam, że wyzwiska nie były najgorszym, co spotkało mnie z jego strony. Zaczęłam dostrzegać w nim coś więcej, niż wskazywały pozory. A im lepiej go poznaję, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że z tej pułapki nie ma wyjścia.
Ta książka prześladowała mnie na Legimi i patrzyła na mnie za każdym razem, gdy odpalałam aplikację, ale miałam co do niej dobre przeczucia. I miałam rację, bo wsiąknęłam w nią całkowicie. Mam totalną słabość do takich historii i czasem mam wrażenie, że nie potrafię być wobec nich obiektywna!
On - szkolny przystojniak, sportowiec, lecą na niego wszystkie laski na uczelni, choć tak naprawdę żadna go nie zna. Ona - dziewczyna o niewyparzonym języku, pisze do szkolnej gazetki i właśnie straciła dach nad głową. Ich pierwsze spotkanie doprowadziło do tego, że napisała o nim niepochlebny artykuł, a splot wydarzeń sprawił, że została jego współlokatorką. To takie klasyczne haters to lovers, bo oni na początku naprawdę się nienawidzą, a ich kłotnie i skakanie sobie do gardeł to coś, co autentycznie wywoływało uśmiech na mojej twarzy! Uwielbiam takie przekomarzania się głównych bohaterów, robienie sobie psikusów. No po prostu.
Czyta się to szybko, lekko i nie sposób się oderwać. Osobiście żałuję, że póki co został wydany tylko pierwszy tom, bo bardzo chętnie poznałabym już kolejnych bohaterów i mam ogromną ochotę, żeby jeszcze coś od tej autorki przeczytać! Mam nadzieję, że wydawnictwo nie będzie mi kazało długo czekać.
Hercules zgrabnie też porusza się po mniej przegadanych tematach, bowiem młodszy brat Charlie choruje na zespół downa, ale jest pełnym życia, wesołym nastolatkiem, dla którego Charlie oddałaby życie. Ich relacja jest piękna, a temat jak dla mnie potraktowany z szacunkiem. Dziewczyna nie wstydzi się swojego brata i nie pozwala, by ktokolwiek powiedział o nim złe słowo. No ja tam czekam na kolejne tomy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!