Każdy z nas inaczej przeżywa żałobę i nie ma złego sposobu, aby przez to przejść. Dwunastoletnia Zuza przestaje mówić. Straciła najlepszą przyjaciółkę i nie może zrozumieć, jak tak dobra pływaczka mogła po prostu utonąć. Jej przyjaźń z nią zakończyła się nagle, niezrozumiale, a do tego wydaje się, że nikt z otaczających ją ludzi nie rozumie i nie chce pomóc Zuli udowodnić, że coś innego mogło mieć na to wpływ, być może ukąszenie meduzy. A może jest jeszcze inaczej i to ona zawiniła, nie potrafiąc się z nią porozumieć, gdy zaczęły nową szkołę?
Nie wiem, czego się spodziewałam po tej książce, ale na pewno nie tego, że tak mocno w nią wsiąknę i zrobi na mnie tak ogromne wrażenie. Napisana z perspektywy dwunastolatki wcale nie jest infantylna, czyta się ją okrutnie dobrze i napisana jest w przepiękny sposób. Siedzimy w głowie głównej bohaterki i jesteśmy świadkiem jej rozmyślań i rozważań, próby pogodzenia się z nową rzeczywistością i musze przyznać, że dziewczynka robi to w bardzo oryginalny sposób.
Zuza bowiem ma wręcz obsesje na punkcie meduz. Upodobała sobie parzydełkowate stworki i nie szczędzi nam ciekawostek na ich temat i ostatecznie to właśnie te niezwykłe stworzenia pomagają jej uporać się z bolesną prawdą. Zazwyczaj przy takich książkach czuję frustrację, bo gdy śmierć dotyka w jakiś sposób dzieci, często zostają one same ze swoim żalem i bólem, niezrozumiane przez dorosłych.
Tutaj jest trochę inaczej. Owszem, większość rówieśników kompletnie nie rozumie dziwnej dziewczynki, zaprzyjaźnia się z jednym z kolegów z klasy (jego podejście i ich relacja - turbo urocze, strasznie mi się podobało). Nauczycielka biologii, która jest złotą kobietą i zachęca dziewczynkę do kontaktu z rówieśnikami, ale równocześnie na nią nie naciska, nie zmusza i daje jej okazję, by mogła uciec od hałasów i nierozumienia. Rodzina Zuzy to również materiał na pochwały. Z daleka widać, że żadne z nich nie rozumie zachowania dziewczynki, ale traktują to jako coś naturalnego i pozwalają się przejść przez to na swój sposób, jednocześnie dając znać, że cały czas są na wyciągnięcie ręki.
To naprawdę przepięknie napisana historia o radzeniu sobie ze śmiercią najbliższych osób, nie tylko dla targetu (późna podstawówka/wczesne gimnazjum), ale śmiało stwierdzę, że to historia, z którą powinien zapoznać się każdy.
Wcale się na niej nie popłakałam!
Jak zaczęłam czytać opis, to myśle eee nie, to nie dla mnie. Jednak potem przeczytałam, że to jest opowieść 12-latki. Kurczę chyba się na nią skuszę, bo Twoja recenzja mnie mega zachęciła. Aczkolwiek obawiam się czy ta książka mnie nie rozłoży za bardzo emocjonalnie, bo niestety mam do tego skłonność, że za bardzo przeżywam to co się dzieję w książce!
OdpowiedzUsuńOch, może tak być! Jest przepiękna, a ja zazwyczaj nie lubię takich książek.
Usuń